Prawdę pisząc wygląda to wręcz na jakąś "epidemię". Zaczęły mnie boleć stopy, trochę jak problem z rozcięgnem podeszwowym, trochę jak z pochewkami ścięgnistymi więc zacząłem na to zwracać uwagę. I widzę mnóstwo ludzi na ulicach, którzy mają problem z chodzeniem. Wśród znajomych w różnym wieku wysyp problemów, jakieś stany zapalne stóp, kolan, biodra...
Kiedyś miałem problem ze stawem kolanowym, taka nietypowa forma chondromalacji, trochę się chrząstka regenerowała, ale suplementy działały lub nie. W pewnym momencie zorientowałem się, że problem leży w tym, że brakuje mi bakterii, które potną ten kolagen. Od tej pory zapomniałem o kolanie. Innymi słowy można to było naprawić dietą. Teraz zastanawiam się, czy to co obserwuję nie jest związane z tym co jemy.