Grzebiąc w rosyjskim internecie trafiłam na historię Błastofaga - preparatu z fermentowanego jaskółczego ziela.
Twórca preparatu lekarz, Jurij Prodan, Ukrainiec (raczej?) z okolic Żytomierza jeszcze przed wojną zaczął kombinować z fermentowanym jaskółczym zielem i jego wpływem na różne raki lub łagodne zmiany. Stwierdził, że w procesie wytwarzania rozmnażają się jakieś grzyby, których metabolity, a może zarodniki powodują reakcje odpornościową, która likwiduje niektóre formy raka. Poza tym okazało się, że przynajmniej łagodzi łuszczycę, goi rany i poprawia stan blizn. Stwierdził, że u ludzi z wyzerowaną odpornością np już umierających nie działa. Prawdopodobnie metabolity tego grzyba się przyłączają do jakichś receptorów komórek rakowych i z jednej strony je rozpuszczają, a z drugiej strony mogą je czynić widzialnymi dla układu odpornościowego, stąd może być na przykład gorączka po wstrzyknięciu. Nie wyklucza się, że nowotwór był na tle wirusowym lub bakteryjnym, a preparat zadziałał na mikroba.
Badania preparatu szły niemrawo, wyniki były mieszane, ale z drugiej strony kilka szpitali w ZSSR robiło ten preparat we własnym zakresie. W międzyczasie "naczelny onkolog" ZSRR Nikołaj Błochin oskarżał Prodana o szarlataństwo, a Prodan stwierdził, że odmówił dopisania Błochina na listę twórców preparatu we wniosku o rejestrację wynalazku.
W końcu, w 1970 Prodan umarł i skrawa się rozeszła po kościach, zostały legendy i artykuły w internecie.
Co wiemy: preparat może działać dobrze na zmiany na skórze, z czerniakiem włącznie, ale, jak to zwykle bywa, nie ma na nic gwarancji.
Prawdopodobny mechanizm działania: miejscowa i ogólna immunostymulacja
Prodan i szpitale stosowały zastrzyki, ale w warunkach domowych preparat można kropelkować do wewnątrz (schemat z "górką" krople 1-45-1, 2-3 x dziennie jako immunostymulator, można stosować w lewatywach, irygacjach lub okładach czy smarowidłach.
Jest firma, chyba w Rosji (przynajmniej rosyjskojęzyczna), która na podstawie tego preparatu robi smarowidła na zmiany skórne.
Na Ukrainie wydano po rosyjsku całą książkę o zastosowaniu medycznym jaskółczego ziela, w której opisano ten i podobne mutacje preparatów z jaskółczego ziela.
Myślę, że warto preparat zrobić, by ewentualnie można było go wykorzystać chociażby na jakiegoś parcha na skórze, może na zastarzałą boreliozę czy coś w tym stylu?
Proces technologiczny może trwać do roku, ale sam wyrób końcowy będzie wysterylizowany i trwały.
Zbiór surowca: kwitnące i owocujące wierzchołki pędów jaskółczego ziela, kiedy strąki są jeszcze cienkie i zielone, czyli teraz.
Surowiec trzeba rozdrobnić palcami, ręcznie na kawałeczki 1-2cm, miażdżąc go przy okazji. Nie zaleca się użycia metalowych narzędzi. Palce będą czarne przez kilka dni. Kto umie pracować w rękawiczkach, ten może spróbować.
Rozdrobnioną masę ubija się w słoiku, nakrywa papierem, obwiązuje czystą, naturalną szmatką (nie zakręca się szczelnie) i zostawia się w spokoju w ciemnej szopie bez dostępu słońca, gdzie będzie w dzień się rozgrzewać, a nocą chłodzić. Tak może stać do września, kiedy zaczną się chłody.
Jeśli wszystko będzie przebiegać prawidłowo, to w końcu, na dnie słoika zbierze się płyn.
To jest pierwszy etap fermentacji: z dostępem powietrza i suchy
cdn.