Basiu, rozróżnienie, które podajesz jest właściwe w kwesti nazewnictwa, którego może faktycznie niefortunnie użyłem. Pragmatyk słusznie to podsumował. Wg podziału medycznego to dwie różne jednostki chorobowe.W moim rozumieniu i podejściu do rozwiązania są niemal tożsame co postaram się wykazać.
Obie choroby mają tę samą wspólną przyczynę - nadmiar estrogenów. I obie, pomijając pewne różnice w interwencjach chirurgicznych (obejmują z reguły inny zakres obszaru ciała i stopień komplikacji) w interwencjach farmakologicznych wiodących klinik czy szpitali jest taka sama. W przypadku autorki tego wątku też w podstawowej formie ma miejsce- zastosowanie jednego z wybranych inhibitorów aromatazy (tu: aromek). Obejmuje on również swoim działaniem prewencję wznowy raka piersi - hormonozależnego- czyli wywołanego również nadmiarem estrogenów.
Jeśli uważasz, że endometrioza jest skutkiem zabiegów chirurgicznych albo co gorsza - dziedziczeniem genetycznym to podaj mi proszę jakiekolwiek źródło, które oznaczyło konkretną mutację lub jakiej grupy genów dotyczy. Ja jeszcze się z tym nie spotkałem, oprócz pewnych niezbyt oczywistych powiązań dotyczących chromosomu nr10.W większości publikacji informacje na ten temat sa pomijane lub szczątkowe. Za to słyszałem wiele debat o tym jak medycyna, nie znając powodu choroby, zwala winę albo na genetykę albo idiopatyczność. To o czym piszesz to jedna z hipotez "roboczych" określona jeszcze w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia kiedy panował dogmat determinizmu genów czy dziedziczności, bardzo atrakcyjny medialnie tym bardziej że bardzo niewielu ludzi miało jakiekolwiek pojęcie o genetyce. Nie mówiąc już o samej wiedzy genetycznej. Takie hipotezy żyją swoim życiem a powtarzane i przepisywane przez laików uchodzą za prawdę naukową.
Wg Twojej teorii wygląda to tak: Skoro średno 7-15% populacji światowej kobiet (blisko 180mln) cierpi na endometriozę to statystycznie podobna ilość miała cesarkę, nacięcie krocza lub/ bądź podobna ilość źle dziedziczy - to patrząc na światową mapę występowania endometriozy widać, że kobiety w Afryce, środkowej Azji i kilku krajach obszaru Indochin czy Ameryki Południowej albo nie mają tylu operacji lub/i w ogóle mają gdzieś zasady dziedziczenia czy genetykę:
https://bloominuterus.com/2016/05/16/a-map-of-women-with-endometriosis/nie sądzisz, że coś tu się nie zgadza z tym co twierdzisz?
Może o wiele bardziej ma tu znaczenie narażenie na ekscytotoksyny endokrynne zalewające żywność i przedmioty codziennego użytku (setki tysięcy chemikalii) w świecie krajów rozwiniętych? Obserwacje bliźniąt bardziej wskazują na zwyczaje kulinarne czy styl życia jako czynnik tzw. dziedziczny.
Bo na pewno nie chodzi tu o zajebistą opiekę zdrowotną.
Nawet nasza Wikipedia dość obszernie omawia większość hipotez odnośnie patologii. Co ciekawe jest tam taki ciekawy fragment:
"...Opisano pojedyncze przypadki na świecie występowania endometriozy u mężczyzn leczonych hormonalnie z powodu raka gruczołu krokowego...."
chyba nie mieli ani cesarki ani raczej nie dziedziczyli i chyba na pewno nie mieli macicy. Jaka jest zatem prawdziwa natura komórki endomerialnej?
Wspólnym mianownikiem jest to, że całkiem do niedawna leczono raka prostaty u mężczyzn właśnie przy pomocy głównie estrogenów. Przez co ich śmiertelność nagle wzrosła. Setki tysięcy starszych mężczyzn w samym USA. Jest sporo materiału na ten temat. Na szczęście po cichu wycofano się z tego pomysłu.
Cały wpis i strategię poszerzonej interwencji odniosłem do endometriozy lecz równie dobrze może być rozważany i w rozroście endometrium jak i raku piersi, nawet jeśli jest potrójnie negatywny.
Zamiast słowa endometrioza można wstawić albo rozrost endometrium albo rak piersi, a po drobnej korekcie PCOS. Z badań wynika, ze te choroby lubią razem współistnieć gdyby do tego dorzucić np. cukrzycę.
Ponato warto zanotować, że każda z nich opiera się zwykle na podłożu zaburzeń i przesunięć metabolicznych.
Przeglądając literaturę na ten temat łatwo można znaleźć, iż chociaż już co najmniej od dwudziestu lat wiadomo, że podawanie octanu medroksyprogesteronu jest skuteczną formą zatrzymania lub degresji zarówno rozrostu endometrium jak i endometriozy to zbyt wielu lekarzy zachowawczo pozostaje tylko przy inhibicji aromatazy, czekając na oficjalne stanowisko czy zalecenia miejscowych odpowiedników FDA.
Co o leczeniu endometriozy (która wg Ciebie nie ma żadnych podstaw hormonalnych) informuje nas zwykła Wikipedia?
"...Nie jest znana dokładna przyczyna tej choroby i z tego powodu leczenie ma charakter objawowy. Leczenie polega na podawaniu leków z grupy gestagenów (progestageny, progestyny, i inne syntetyczne pochodne progesteronu), leków hamujących wydzielanie gonadotropin (np. danazol) lub analogów gonadoliberyny co ma na celu zahamowanie podziałów komórkowych endometrium, głównie poprzez zmniejszenie poziomu estrogenów. Pod wpływem gestagenów przerośnięte obszary śluzówki macicy, które są zmianami o charakterze ogniskowym są mniej skłonne do krwawień. Jeśli leczenie za pomocą gestagenów nie przynosi efektów, należy zastosować leczenie operacyjne, polegające na wycięciu zmian ogniskowych. Jednak nie usuwa to przyczyn choroby, która tworzy nowe ogniska i zrosty..."
Czyli robimy co się da by obniżyć estrogeny a jak nie to operujemy bez gwarancji.
Istnieją tysiące doniesień na różnych forach tematycznych - w jaki sposób chorzy albo całkowicie pozbyli się dolegliwości albo co najmniej je skutecznie zatrzymali. Osobiście znam 4 takie osoby. Protokół postępowania, który zarysowałem, nie jest moją fantazją czy fanaberią a jest doświadczeniem i pracą wielu ludzi związanych z nauką i wielu zwykłych ludzi którzy byli zdeterminowani by coś dla siebie zrobić.
Wydaje się prosty ale powstawał długo. Każdy ma wybór i może robić co chce. Każdy też ma prawo do najlepszej możliwej wiedzy w danym momencie , a czy to wykorzysta to już inna sprawa. Mógłbym nic nie pisać bo bardzo jestem zmęczony ciągłym przymusem udowadniania, że istnieje praktyczna i wartościowa wiedza na wiele tematów a bezwartościowe i szkodliwe mity mają się znakomicie i nikt ich nie zmienia bo albo nie ma siły albo nie ma ochoty.
Już kilka razy, Basiu, mniej lub bardziej oponowałaś, gdy wspominałem o tych groźnych i tajemniczych hormonach. Tym razem też niejako spodziewałem się jakieś małej krytyki.
Hormony znam jak wit C od wielu lat i wiem, że można się nimi posługiwać bezpiecznie niemal jak tą witaminą. Robią to setki tysięcy ludzi na świecie, wliczając w to lekarzy (ale nie w Polsce) To trochę przenośnia ale przypominam, że naprawdę mocne substancje hormonalne można sobie kupić nawet w aptece bez recepty (DHEA) nie wspominając o progesteronie, pregnenolonie, estrogenach (!) i paru innych ciekawych rzeczach. Wit D3, którą wszyscy prawie łykają na codzień bez refleksji i w złym schemacie, to też bardzo mocny hormon. Co ciekawe od wielu lat biochemicy postulują zdjęcie progesteronu z półki "hormony" - ponieważ nie spełnia jednego z podstawowych postulatów,jedynie ten, że jest steroidem.
Jeśli ktoś ma wiedzę - może sobie nimi bardzo pomóc - często tam, gdzie inne rzeczy nie dają rady.
Piszę o tym by większość zainteresowanych, którzy to czytają miała świadomość nie zamykania się w swojej ciepłej norce poznawania i doświadczania świata. Nie chcę by ktokolwiek ideologicznie zamykał się na jakąś wiedzę uznając np że zioła są najlepsze na świecie albo tylko leki są godne uwagi a cała reszta to jakiś bełkot i ściema. Najwięcej tego bełkotu widzę niestety w postawach alternatywnych znawców zdrowia. Dlatego tak trudno mi jest, również i na tym forum , cokolwiek pisać bo i tak większość pokiwa głową, chwilę pomyśli, że coś jest dla niego ciekawe a po godzinie już nic nie pamięta i robi to co zwykle i to co najlepiej zna.
Ja nie potrzebuję ani publiczności ani poklasku czy uznania, piszę w najlepszej wierze w chęci pomocy, kosztem mojego czasu. Może dlatego, ze jak sam miałem poważne kłopoty ze zdrowiem to nikt mi nie pomógł oprócz kilku nieznanych mi ludzi, których wiedza jest czy była przeogromna.Dostałem jej zarysy za darmo, reszty się nauczyłem i nigdy nie przestanę. Może w ten sposób spłacam ten dług bo moje prawie wszystkie problemy rozwiązałem.Został jeden, spowodowany przez lekarzy, ale kto wie.... Innym też pomogłem w wielu przypadkach. Byli też tacy, którym nie udało mi się pomóc. Nie raz miałem dobre i skuteczne remedium na to co opisywaliście, czasem coś dokładniej przedstawiłem konkretnym osobom. I co? Po pięciu latach nadal tu są i mają te same problemy, czasem nawet więcej. Co oznacza, że nie wzięli niczego, z tego co pisałem, pod uwagę . Niektórzy się pośmiali, kilku uczciwych przyznało, że moje poglądy są tak sprzeczne z tym w co wierzą, że po prostu nie mogą niczego zrobić. Ok. Tych kilka osób szanuję za ich prawdziwość i odwagę. Moje wpisy będą tu żyć po swojemu, czasem może wyrwane z kontekstu. Mogę tylko powiedzieć, że zawsze warto je wziąć pod uwagę,jeśli wszystko inne zawiodło, prawie niezależnie od tego jaki ma się problem.
Ten wpis jest jednym z niewielu w którym prowadze jakąkolwiek polemikę, zresztą na niewysokim poziomie. Nie jestem ani obrażony ani sfrustrowany. To jest raczej uczucie zmęczenia i opadniętych rąk. Przecież niczego nie muszę i mógłbym nigdy nic nie napisać o endometriozie czy hyperplazji endometrium i nic by się nie zmieniło. To jest właśnie smutne.
------------------------------------------------------------------------------------
Na koniec, coś dla
anavilmy, z naszego podwórka. Publikacja z 2006 roku.
To jeden z żywych przykładów jak sie ma praca badaczy - naukowców do wiedzy codziennej lekarzy specjalistów, np. endokrynologów. Tym razem w głównej roli nasi naukowcy i mikronizowany, zwykły progesteron, który mam w codziennym użyciu od lat.
https://www.termedia.pl/Endometrial-hyperplasia-efficacy-of-treatment-with-vaginal-tablet-containing-natural-micronized-progesterone,4,5939,0,1.htmlczytamy skrót:
Hiperplazja endometrium: skuteczność leczenia tabletką dopochwową zawierającą naturalny mikronizowany progesteron
Beata Szymańska, Agnieszka Gardyszewska, Joanna Pabicz ,Krzysztof Czajkowski
Prz Menopauza 2006; 2: 75–79
Data publikacji online: 2006/05/12
Cel pracy:
Celem pracy była ocena skuteczności leczenia tabletką dopochwową zawierającą naturalny mikronizowany progesteron u pacjentek z rozrostem endometrium.
Materiał i metody:
Do badania włączono 41 pacjentek z rozrostem endometrium; U 38 pacjentów stwierdzono hiperplazję prostą, u 3 hiperplazję złożoną. Wszystkie pacjentki leczono tabletkami dopochwowymi zawierającymi mikronizowany progesteron w dawce 2 x 100 mg/dobę przez 3 miesiące. W pierwszym miesiącu leczenia 6 pacjentów krwawiło i zostało wykluczonych z badania. Leczenie zakończyło 35 pacjentów.
Wyniki:
Zaobserwowaliśmy łącznie 33 pełne regresje (94%). Nawrót przerostu prostego wystąpił u 1 chorego (3%), a u 1 chorego (3%) zaobserwowano progresję od rozrostu prostego do złożonego. U 7 pacjentek (17%) występowały nieregularne plamienia, u 4 (9,8%) dyskomfort w pochwie.
Wnioski:
Podawanie dopochwowe naturalnego mikronizowanego progesteronu wydaje się być skuteczną i bezpieczną terapią łagodnego rozrostu endometrium, szczególnie wskazaną u kobiet z zaburzeniami metabolicznymi.
Minęło blisko 17 lat od czasu tej choćby publikacji. A jest ich wiele.
I co? i nic.
Dalej biedne kobiety odbijają się od specjalistów jak piłeczki z bardzo małą nadzieją poprawy.
Jak widzicie - sam progesteron działa i to bardzo dobrze. Realizując cały opisany przeze mnie protokół - zadziała jeszcze lepiej. Wiem to od dawna.