Od jakiegoś czasu intensywnie suplementuję Tabletki tonizujące (gł. głóg) i Hiposem z Labofarmu. Obydwa preparaty mają status leku i odczuwam naprawdę wyraźną poprawę. Nie są to jednak jedyne preparaty, które zażywam i nie mam pewności, czy to tylko ich zasługa. Jednak pozostałe brałam już dużo wcześniej, tyle że niektóre mniej intensywnie i nie odczuwałam takiej poprawy. W każdym zaczęłam też intensywniej zażywać Złocień maruna (wcześniej brałam raz dziennie, teraz 2 x) standaryzowany na partenolid i wydaje mi się, że to te 3 preparaty najbardziej odpowiadają za tą poprawę. Mam więcej siły i energii, polepszyła się pamięć, rzadziej odczuwam senność i otępienie, a przede wszystkim znacząco zmniejszyła się częstotliwość i nasilenie bólów głowy.
Poza ww. biorę też raz dziennie miłorząb, bakopę, diosminę mikroniz.500mg z dodatkiem hesperydyny, wit.C i rutyny, kwas foliowy, wit. B3 16mg (
tej też nie brałam wcześniej, więc również mogła się przyczynić - jednak okazało się, że brałam) i ekstrakt zielonej herbaty standaryzowany na EGCG. 3-4 x dziennie kompleks bioflawonoidów z dziką różą, rutyną i wit.C (wcześniej brałam go mniej intensywnie). Może to wszystko razem też ma jakiś wpływ...
Generalnie biorę sporo różnych suplementów, bo jeszcze na wątrobę (Essetil Complex, kurkuminę z piperyną, cynarynę i sylimarynę) i jelita (maślan sodu, probiotyki) oraz magnez i potas, ale tamte biorę od dość dawna i raczej same w sobie nie są odpowiedzialne za tą poprawę.
Sama jestem ciekawa, co mogło pomóc najbardziej, ale czuję się, jakbym wreszcie odżyła. Flunaryzyny już nie biorę (pisałam o niej tutaj:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=7807.15), chociaż również bardzo pomagała, ale jest na receptę, a nie chcę co chwila biegać do lekarza i się o nią prosić. Generalnie bezpośrednio po pobycie w szpitalu, gdzie dostawałam m.in. jakiś antybiotyk, też czułam się lepiej, ale później już moje samopoczucie zaczęło wracać do stanu sprzed szpitala i znów nasiliły się bóle głowy, aż zaczęłam brać intensywnie, to co opisałam wyżej.
Nie jest też tak, że czuję się już całkiem zdrowa, do tego jeszcze daleko, ale jest sporo lepiej
![Smiley :)](http://rozanski.ch/forum/Smileys/aaron/smiley.gif)
Być może powyższe informacje będą pomocne dla kogoś, kto ma podobne problemy (uciążliwe migreny, wieczne zmęczenie, mgła mózgowa i problemy z pamięcią, ospałość, brak siły i energii, ciągłe zimno, ból całego ciała jak w fibromialgii). Gdyby nie ta flunaryzyna przepisana w szpitalu, to nie wpadłabym na trop poprawy stanu naczyń krwionośnych i krążenia mózgowego. Chociaż na same migreny wcześniej pomagał mi też miłorząb, ale przy silniejszych, to jednak było za mało...
Nie jest to jednak jedyny trop. Moje problemy zaczęły się od poważnej, grypopodobnej infekcji wiele lat temu i zauważyłam, że zazwyczaj odczuwałam poprawę po antybiotykach (tak samo właśnie teraz po szpitalu, gdzie podawano mi antybiotyk), a że miałam niedawno problemy opisane w wątkach:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=7936.15 i
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=7937.0 (teraz jednak najbardziej podejrzewam, że to faktycznie było zapalenie uchyłków) i nawet lekarka proponowała mi antybiotyk (nie wzięłam, bo miał złą opinię), to piłam wtedy zioła o działaniu antybiotycznym (gł. mącznica lekarska z brzozą brodawk. + w mniejszej ilości pokrzywa i mniszek). Te zioła bardzo mi pomogły na ostry stan zapalny i teraz jak tylko zaczyna mnie pobolewać w dole brzucha po lewej, to natychmiast je zaparzam i zawsze pomagają. Może przy okazji ubiły też jakiegoś innego bakcyla, który od dawna siedział gdzieś tam ukryty w organizmie (zastanawiałam się nawet, czy nie wspomnieć o tym w wątku o ziołach arbutynowych)? ...Nie wiem, na razie to tylko taka niesprawdzona teoria. W każdym razie chciałam o tym wspomnieć, bo tak naprawdę sama jestem zdezorientowana i nie wiem na 100% z czego obecna poprawa wynika. Najbardziej podejrzewam jednak preparaty opisane na początku posta. Może ktoś tutaj pomoże rozwikłać zagadkę?