Skojarzenia skojarzeniami, ale medycyna mitochondrialna to jest dział medycyny (nauki) [...]
Hmm... "medycyna mitochondrialna" ma tyle wspólnego z nauką, co z medycyną molekularną, biochemią, cytochemią, które owszem wchodzą w zakres nauk medycznych.
Powiedziałbym, że "medycyna mitochondrialna" to dobrze przygotowany projekt, który bazuje na złożoności zagadnienia i łatwości akceptowania przez tzw. społeczeństwo prostych recept, które serwuje się w postaci dobrze udokumentowanych osiągnięć nauk medycznych z różnych dziedzin i zaleceń z nich wynikających :-)
Jestem za, jak długo mówi owa "medycyna" o zwiększeniu różnorodności na naszych stołach, uzupełnieniu niedoborów, zadbaniu o zdrowie ogólne, także przy użyciu ziół.
Tyle dla mitochondriów możemy zrobić, ale powstrzymanie powstawania ich dysfunkcji i tak, w większości przypadków, jest poza naszym zasięgiem - to naturalny proces starzenia i kumulowania się mutacji w kodzie genetycznym.
Taak - każde działanie popularyzujące osiągnięcia nauki jest ok, ale nazywanie tego "działem medycyny" to dmuchanie balona...