Od czasu do czasu miewam silnie zaflegmione gardlo.
Dzisiejszej nocy gardlo tak bylo zaschniete, ze nie bylo mowy na przelkniecie sliny.
Dodatkowo jedna dziurka nosa takze byla niedrozna.
Bylam zrospaczona. Plukanie gardla szalwia nic nie pomagalo, sola, takze nic nie pomoglo.
W gardle mialam "skorupe" ... nie moglam slowa wyksztusic.
Nos oczyscilam, z gardlem doszlo w koncu do jako-takiej droznosci.
Dzisiaj caly szas mam lekkie pieczenie w ustach.
Z zapchanym, zeskorupialym nosem czesto tak mi sie dzieje.
Funcjonalna jest jedna z dziurek. Na zmiane.
Jak drozna jest jedna, "plynie" z niej wydzielina. O udroznieniu drugiej - nie ma mowy.
Tak jest na zmiane. Z gardlem mialam po raz pierwszy tak rozpaczliwa sytuacje ...
Jesli ktos mi moze pomoc, cos doradzic, bede bardzo wdzieczna.