Kiedyś sobie już tę recepturę ustaliłem na drodze różnych skomplikowanych rozumowań i wyliczeń
ale teraz jej nie pamiętam.
Błagam, przypomnij sobie. Dla siebie robię na czuja, ale dla wnuków trza precyzji
Nie trzeba upierać się akurat przy bluszczu, syrop z gałązek wierzby też jest super na ból gardła i kaszel, miewałem tak że czułem, jak mi stan zapalny schodzi krtanią w dół plus do tego bolesny kaszel - syrop "salix" od razu to cofał. Można dodać sosnę i arcydzięgiel dla większej wentylacji i biobójczości (robię ze świeżego korzenia arcydzięgla nadbrzeżnego, można go łatwo wyhodować z nasion).
Ale jeśli by się już upierać przy bluszczu - dawka dzienna sproszkowanego ziela dla osoby dorosłej to ok. 0,5 g (normalnie się bierze 3-4 razy po 100 mg czyli jednogramową naważkę dzielimy na 10 jednakowych kupek i mamy porcje

Dla dziecka wypada dawka 0,1-0,2 g zależnie od wieku.
Czyli: "garść liści wygotować" (znając jej masę) i masz odwar bazowy

Ale jak mówiłem, ja ostatecznie tego nie robiłem - dawałem czasem nalewkę kopytkonową w miodzie albo i bez, bardzo fajna. Dorosły 1 ml, dziecko parę kropel, działa podobnie do bluszczu. Zaleca się jednak bardziej bezpieczne/łagodne surowce.
EDIT

A u dorosłego to już w ogóle prosta sprawa przy infekcjach - wystarcza grzane wino, byle było dobrej jakości, czerwone i zatykało od przypraw (cynamon, kardamon itp.). Naprawdę momentalnie stawia na nogi, wystarczy 3x dziennie po 100 ml. Mi się kończy grzaniec na merlocie z winekita (winiarze kumają

i teraz nastawię z 10 litrów grzańca na miksie win z suszu dzikiej róży, czarnego bzu i merlota. Z przypraw najważniejszy chyba cynamon, grubsze kawałki kory bo z pyłu robi się w winie kisiel.