Udało mi się dostać korzeń szczeci, czytałam o jej dobrym działaniu na bóle kostne i reumatyczne, więc zapragnęłam zrobić sobie z niej maść na te moje kości. No i nie mogę nigdzie znaleźć wiarygodnego przepisu, bo jedyny który widać w necie polega na zalaniu ciepłym smalcem, wazeliną lub olejem kokosowym rozdrobnionego korzenia, podgrzewaniu przez kilka minut, odstawieniu na 12 godzin, po czym się znów podgrzewa i przecedza i już gotowe.
No mało mi się ten przepis spodobał, ale ponieważ czas mnie trochę naglił, bo bałam się że świeży korzeń mi w końcu spleśnieje, to część właśnie tak zrobiłam, drugą część zalałam olejem żeby sobie postał i się porządnie wymacerował i szukam podpowiedzi jak tu za jakiś czas sporządzić naprawdę dobrą maść. Mam w innych słoikach macerujące się inne zielska: bukszpan, korę jesionu, tuję i sabelnik, myślę że mogę je połączyć w tym przyszłym mazidle.
Czy ktoś z Was robił maść ze szczeci? Mile widziane doświadczenia "w tym temacie "...
