Niedawno pisałam, że wyszłam ze szpitala, ale nie miałam wtedy siły wszystkiego opisywać. Nadal zresztą niezbyt mam...
Otóż przez całą noc z 17 na 18.09. miałam bardzo silny ból głowy, mdłości i wymioty, a następnie zaczęła się pojawiać nawet lekka biegunka. Późnym rankiem przyszła córka, czego już w ogóle nie pamiętam, chociaż podobno normalnie z nią rozmawiałam. Następnie straciłam świadomość i dostałam drgawek, więc córka wezwała pogotowie. Pierwsze przebłyski świadomości pojawiły się dopiero w poniedziałek. Jak już się całkiem obudziłam, to nawet nie mogłam głowy unieść, o siadaniu nie wspominając. Generalnie w szpitalu spędziłam niecałe 2 tygodnie. Przez większość czasu pod kroplówkami. Przez cały pobyt miałam biegunki, ale że prawie nie jadłam, to objawiały się głównie wodnistym stolcem, a ta częstotliwość biegania do WC nie była taka wielka. Zrobiono mi miliony badań, pobrano również kał do badania i ostatecznie nie udało się postawić diagnozy. Przy wypisie dostałam jeszcze skierowania na kolejne badania oraz do specjalistów. Jednak przez tą biegunkę jestem totalnie wyczerpana i nie mam siły się zebrać, żeby na te badania pójść

Stosowałam węgiel (ten prawilny, leczniczy), suszone czarne jagody, Enterol, Actimel i nic nie pomagało. Byłam już tak wyczerpana, że ledwo z łóżka wstawałam i w końcu Laremid zadziałał. Niestety, gdy jego działanie się kończy, biegunka powraca. Nie wiem już co robić...
Zastanawiam się też, czy ta próbka kału w szpitalu została prawidłowo pobrana, bo brałam wtedy węgiel. Wcześniej oczywiście pytałam ich, czy mogę go wziąć i powiedzieli że tak (chyba była to pielęgniarka). Nikt mnie jednak nie uprzedził o tym badaniu...
Co do przyczyn tego całego stanu, to sama nie mam pojęcia. Mam jedną mętną teorię, ale nie wiem, czy w ogóle jest sens brać ją pod uwagę. Otóż od długiego czasu (na pewno dłużej niż rok) przyjmuję regularnie miłorząb i dzięki temu praktycznie pozbyłam się migren, a jak już jakaś się czasem pojawi, to jest znacznie lżejsza i trwa krócej. Na 4 dni przed tym dziwnym atakiem skończyło mi się opakowanie i otworzyłam nowe. W nos buchnął mi jakiś nietypowy zapach, tak jakby zawartość była zepsuta, zleżała, zjełczała, coś w tym stylu, więc od razu sprawdziłam datę ważności, ale nawet nie zbliżała się ku końcowi. Tak więc brałam te kapsułki i teraz nie wiem, czy się nimi nie zatrułam. Nie wiem gdzie można je zbadać pod tym kątem i nie za miliony?
Przede wszystkim jednak proszę o radę, co z tą biegunką