O, jakże mogliśmy zapomnieć o imbirze!
Wklejam poniżej fragment wymiany mailowej sprzed chwileczki - na lini Wrocław-Rzeszów

---
Wojtek do mnie:
Off topic: zwróć uwagę na tarty korzeń imbiru z miodem dla złagodzenia smaku. Wg. mnie przyjmowany przez kilka dni 3x2 łyżki stołowe działa klepiej niż dobrej klasy antybiotyk. Koniecznie sprawdź:)
Ja do Wojtka:
Co do imbiru - z całą pewnością działa!
Ja trochę już o jego dobrości zapominałem, ale jak ostatnio mnie coś "brało" to mi Ulka (akurat u nich byliśmy) zrobiła herbatę ze zwykłego, sproszkowanego imbiru - coś łyżeczka z dobrym czubkiem na litr napoju, chwilę pogotować (ok. minuty), połączyć z sokiami z cytryny i pomarańczy, osłodzić miodem, pić na gorąco. Natychmiast odczuwa się efekt - aż zadziwiające.
Świetnie to wychodzi ze świeżego imbiru - obrać zetrzeć (szybko i bez strat idzie to na takiej ceramicznej tareczce do przecierania jabłuszka dla dzidzi

i następnie pogotować ok. 10 minut, zalecano gotować odkryte (bez pokrywki). Potem odstać i jak wcześniej - cytryna, miód. Ten napój ma niesamowity wygląd, jest trochę jakby "mleczny". Skuteczny jak pierun

)
---
Co do kasztanowca, to muszę faktycznie w tym roku pozyskać - kwiat do naparów, owoc na intrakt. Rozległego parku bym się nie obawiał - tym bardziej, że spożywamy to w mikrodawkach tak naprawdę. Zwróćcie uwagę na to, co widzicie jadąc autostradą: pola, pola i pola... I my to potem jemy - więc oczywiście, zioła staramy się pozyskiwać z czystych, odległych miejsc - ale małe kompromisy (park) uważam za dopuszczalne...