Darshan, kompletnie się nie zrozumieliśmy. Różański jest genialny, ale nie zajmuje się leczeniem ludzi, co zrozumiałe, bo pewnie by oszalał. Każdy bierze zioła na własną odpowiedzialność i jednak w ciemno z nadzieją, że poskutkuje. Podam przykład:
" Saponiny w dawce 50 mg/kg masy ciała są silnie toksyczne i mogą wywołać ciężkie uszkodzenie nerek, naczyń krwionośnych, krwi, a w następstwie zgon"
Jestem w stanie przełożyć 50 mg/kg masy ciała. Ale czy jesteś w stanie przełożyć ile w kozierdce, yucce, buzdyganku, lukrecji dostarczam saponin spożywając ekstrakty? Bo pojedynczo to wiem jakie są zalecenia. Na przykład buzdyganek:
"Zalecana dawka 40% wyciągu Tribulus wynosi 750-1500 mg dziennie. Preparat należy zażywać przez conajmniej 3 miesiące. Po tym czasie zaleca sie przerwę 1 miesiąc i kurację nalezy powtórzyć. Susz zielarski (suchy sproszkowany Tribulus - Pulves Tribuli) można zażywać w dawce 1 g 2-3 razy dziennie."
A kiedy chce dostarczać organizmowi naturalny progesteron w ekstraktach ile, czego, jakie dawki są bezpieczne? Przecież z najlepszą możliwie wiedzą ( czyli dr Różański i Basia
która bardzo tu pomaga mi od początku) staram się stosować w bezpieczny sposób to, co wyczytam. Ale nie mów mi, że to nie jest po omacku.
Jeżeli większość kobiecych ziół jak chociażby kalina, pochrzyn, tasznik, gorzknik działają przeciwkrwotocznie albo estrogennie (pochrzyn) to z moim zanikającym okresem powinnam je stosować czy nie? Nie jestem w czasie menopauzy i choć różnie z tym bywa, to patrząc po kobietach w mojej rodzinie, zostało mi jeszcze do klimakterium kilkanaście lat. Mam 42.
Nie powiedziałam, że nie będę robić badań prolaktyny. Bo te badania zalecił nawet lekarz. Czemu zarzucasz mi, że nie chcę robię badań, które już dawno zrobiłam jak tarczycę, albo będę robiła jak prolaktynę???
Pół roku temu robiłam dokładne badania tarczycy i krzywą insulinową, wyszła niedoczynność i insulinooporność. Pisałam o tym. Będę to wszystko teraz powtarzać z estrogenem i prolaktyną, i mam nadzieję, że zioła, dieta coś pozytywnego zadziałały. Badania już wykupione, jutro będę robić. Za dwa m-ce po tym moim wiadrze ziół, przed wizytą w Warszawie, jeszcze raz zrobię te badania, aby mieć już trzeci komplet na przestrzeni jakiegoś czasu do porównania.
Pragmatyk przeszła z powodzeniem zabieg stosując syntetyczny progesteron przed zabiegiem, co miało sens. Ty piszesz o jego szkodliwości. Sam widzisz, ile ludzi, tyle opinii. A ja na to odpowiadam, że jak znajdę takiego lekarza, który poprowadziłby mnie przez takie leczenie i zabieg na NFZ bądź prywatnie na moją kieszeń, to pewnie będę działać w tym kierunku. Nie przepisze sobie recepty na syntetyczny progesteron przygotowując się do zabiegu embolizacji, którego nie ma. Dlatego nie jest to mój brak chęci na pomysły Pragmatyka, tylko bez lekarza i takiego zabiegu nie mam do czego się przekonywać. Na razie jedyna droga medyczna to operacja oszczędzająca, która i tak jest dla mnie sukcesem. Podobnie z głodówką. Zgadzam się z leo, bo mam pozytywne z nią doświadczenia i z tych doświadczeń wiem, że są głodówki i głodówki i na te najbardziej wymagające nie jestem w stanie się zdobyć. Do operacji się nie spieszę, bo nadal wierzę, że mogę ziołami, globulkami, dietą poprawić wyniki. W tym niespieszeniu pomoże mi zapewne nasza służba zdrowia w stanie agonii.
A, że nadal nie wiem ile saponin dostarczam w konkretnej mieszance i jak te wszystkie zioła działają na siebie, to nadal będę uważała, że stosuje zioła w ciemno, przecież nikt mi na te pytania nie odpowie. Czytam, stosuję, obserwuję, robię badania. I dziękuję za odpowiedzi.
P.S. " nadzieje, że dwadzieścia różnych supli rozwiąże sprawę - są płonne." Nie biorę żadnych supli. Nie wiem gdzie Ty Darshanie doprawdy wszystkie te rzeczy wyczytałeś.