Olej lniany nie ma lektyn, bo lektyny to białka, które może mogą się przemycić do osadu, ale nie do samego oleju.
Dalej, białka nie mają prawa wejść do organizmu bez rozmontowania na aminokwasy, chyba, że masz dziurawe jelita.
Nie rozumiem, skąd nagonka na kazeinę - ona w postaci twarogu jest świetnym nośnikiem dla bakterii probiotycznych. Jeśli
Ty nie reagujesz źle na twaróg, to wyrzuć teorie antykazeinowe do prywatnego śmietnika. To, że Chińczyk czy Indianin w dżungli nie trawi kazeiny może być normalne, ale Polak zwykle kazeinę trawi bez problemów, bo inaczej by jego przodkowie umari z głodu.
O uszczelnianiu i remoncie jelit jest tutaj:
http://rozanski.ch/forum/index.php?topic=3324.0Prawdopodobnie pytaniem jest, ile tej surowizny jesz. Dołóż jeszcze jabłka i surową lub kiszoną kapustę, ale w porządnych ilościach. Będzie dobrze, jeśli surowizny, wliczając jabłka, będzie przynajmniej pół kilograma dziennie, może być więcej. Osobiście uważam, że teraz sałata, to raczej czysta chemia, chyba, że masz własną lub z bardzo pewnego źródła.
Posiłki bardzo solidnie przyprawiaj, nie tylko pieprzem, ale nie używaj gotowych mieszanek przyprawowych, bo często mają wzmacniacze smaku i zapachu.
Jeśli nie masz dramatu, to ustaw sobie porządnie jadłospis, a nie szukaj ziół przeczyszczjących, bo to się skończy atonią jelit. Co innego zastosować coś doraźnie, jeśli się było na tygodniowym wyjeździe, gdzie karmili tylko bułkami z wędliną, jeśli nie ma wyjścia, a co innego na stałe.
Tak samo z kawą: jeśli Tobie służy, to ją pij. Ja osobiście kawy nie cierpię, ale są ludzie, którym jest ona potrzebna do szczęścia. Stan psychiczny też wpływa na stan przewodu pokarmowego.
Pozdrowienia :-)