Gumppek w komentarzu do blogu naszego Gospodarza napisał, że żyworódką wyleczył sobie paradontozę. Niestety, szczegółów nie podał...
Proponuję go namówić do wypełnienia ankiety, ale to człowiek koszmarnie zajęty, a im bliżej do wiosny, to tylko będzie gorzej.
Ja osobiście stosowałam nawet nie żyworódkę, ale zwykłe marketowe kalanchoe na człowieka, który wyskakiwał ze skóry, jak go komary i meszki nieco pogryzły. Posmarować wystarczyło przeciętym na płasko listkiem i delikwent natychmiast się uspokoił.
***
Na wysyłanie szadzonek proponuję zaczekać, aż mrozy się skończą. Nigdy nie wiadomo, w jakich warunkach paczki czy listy są przechowywane, a żyworódka jest jednak wrażliwa na przymrozki. Moja mama to przetestowała jesienią - nawet szklarnia nie pomogła...
Ja obecnie nie mam wielu sadzonek - kilka by się znalazło, ale jak Vitara ma dużo, to lepiej umawiać się z nim.
Pozdrowienia :-)