Moja córka właśnie w wieku ok 12 lat też nabawiła się łupieżu że strach. Jak gęsty śnieg płatami sypał się z jej gęstych długich włosów. Przyczyny do tej pory nie znam.
Ja tez w młodości miałam to paskudztwo i znikło jak ręką odjął gdy zaczęłam używać hny indyjskiej do farbowania włosów. A że córka ma włosy ciemnie to śmiało rozrobiłam z mocnym naparem herbaty czarnej (albo kory dębu jeśli włosy się przetłuszczają) i cytryną nałożyłam na jej włosy i skórę na głowie ciepłą papkę, przyłożyłam kawałkiem foli i na to ręcznik żeby ciepło się utrzymywało. Tak trzymała na głowie ze 3 godziny. Po jednej takiej sesji łupież się wyraźnie zmniejszył - to już nie była zamieć śnieżna a tylko prószył drobny śnieżek. To za tydzień w kolejną sobotę zrobiłam to samo. Łupież znikł i już nie wrócił a było to ze 20 lat temu.
Hna - zestaw ziół teraz dostępny sklepach (indyjskich, drogeriach z naturalnymi kosmetykami) i wariantach kolorystycznych działa bardzo odżywczo na włosy - wiem z praktyki. Nie chcę się tu chwalić ale od czasu do czasu nakładałam córce na włosy hnę i włosy miała zdrowe, mocne, lśniące - piękne, aż na ulicy zdarzało się że ktoś zapytał co robię, że takie są.
Niestety nie jest wygodna w użyciu. Farbuje skórę, ręczniki, pościel, odzież (kołnierz bluzki - wystarczy ze po zabiegu spocisz się i nakapie rudego potu na bluzkę - do wyrzucenia, chyba, że białe to można wybielić). Ze skóry zmywa się dość szybko. Włosy po 2 myciach już nie farbują. Można sobie poradzić. Ja nadal farbuję moje całkiem siwe włosy na ciemny brąz hną i da się. Kondycja włosów bez porównania z tą po użyciu farby chemicznej.
Acha po zmyciu papki z głowy, wyukać dobrze włosy w czystej wodzie , bez użycia jakiegokolwiek środka myjącego. Dopiero nazajutrz można umyć włosy