W naszym przypadku to jednak najlepsze są spacery. Mamy dokąd chodzić - mieszkamy na wsi. Tylko z "chęciami" nie zawsze jest ok
. Jakikolwiek sport troszkę bardziej wyczynowy odpada - problem z dojazdami (autobus jeździ dosyć rzadko); poza tym Paweł chodzi jeszcze do szkoły muzycznej i każde uszkodzenie np. ręki skutkuje zaległościami w graniu. Przy boreliozie występuje ogólne osłabienie i człowiek często nie ma siły ani chęci na jakiekolwiek działanie. Ponadto stawy często są do niczego, bolą i "strzelają" nawet bez przyczyny. Teraz Paweł bierze kurkumę, mam nadzieję, że poprawi mu sprawność aparatu ruchu.
Zamówiłam już cynamon i czarnuszkę - oleju z czarnuszki nie chce pić, spróbujemy jutro zmielone nasiona z miodem (wg recepty dra H. R.); może pójdzie lepiej na słodko
Manualny jest, często pomaga tacie w różnych drobnych naprawach.
Gorzej z jedzeniem - zapomina o kanapkach w szkole, albo tłumaczy, że nie miał czasu ich zjeść
. Gdy nie przypomnę mu, że może być głodny, to nie je nawet przez wiele godzin.
I tak z nim jest.
Pozdrawiam