Wujek, który zaraził mnie miłością do octów, robił ich bardzo dużo, przeróżnych i popijał, nierozcieńczony. Po kilku latach miał wrzody, choroby trzustki i cukrzycę, na którą w końcu zmarł. Nierozcieńczony dodawałabym jedynie np. do sałatek czy potraw, do picia tylko z wodą.