To źle wnioskujesz
Przecież tam chodzi o to, że wodę po ugotowaniu ziemniaków się wylewa razem z tą witaminą i innymi substancjami, które przeniknęły do tej wody, a napar z dzikiej róży wypijesz, nie wylejesz do zlewu razem z całym dobrem. Trochę pomyślunku 
Proszę o źródło tejże wiedzy, ile konkretnie witaminy C przenika do wody, w jakim czasie i przy jakiej temperaturze. Wtedy pogadamy, bo takie "ja uważam", to wiesz, nie za bardzo mnie interesuje. Autorytetem nie jesteś żadnym.
Pokazałem konkretne badania strat wit. C na przykładzie ziemniaka, równie dobrze mogłaby to być marchewka, materiał badany nie jest ważny. Chodzi o to ile wit. C traci się z surowca przy takiej a takiej obróbce cieplnej i mechanicznej, którą podałem. Zadałem pytanie: czy można to odnieść analogicznie do parzenia dzikiej róży. Czy straty będą podobne...
Proszę więc, nie serwuj mi ponownie swoich pseudo-wywodów dot. kuchennych rewolucji jakie stosujesz, bo zapewniam cię, że nie jestem zainteresowany jak "gotujesz" ziemniaki bez użycia wody czy "jak to gotujesz warzywa z małej ilości wody" bo UWAŻASZ, że tak jest najlepiej. Przedstawiłem ci badania, które pokazują, że jeśli chcemy gotować warzywa zielone to lepiej jest je gotować w dużej ilości wody, od zimnej do gorącej, ale jak stwierdziłaś, wiesz swoje i "nikt cię nie przekona". Skoro nie, to po co zabierasz głos? Badanie naukowe, nie przekona cię, że ten sposób jest najlepszy z punku widzenia ograniczenia strat wit. i minerałów, jak również pod względem jędrności materiału, natomiast bez problemu ufasz badaniom nad nieszkodliwością używania mikrofali. Taki wybiórczy relatywizm. Co ci pasuje to przyjmiesz do wiadomości

))
Twoja erudycja osiąga zenit w zdaniach "Warzywa gotowane w dużej ilości wody są po prostu niesmaczne.
A właściwie, to nie rozumiem, po co się tuczyć ziemniorami, skoro jest mnóstwo znacznie lepszych źródeł witaminy C?".
Jak gotujesz je godzinę to pewnie tak jest ale zdajesz sobie sprawę, że możesz gotować je krócej, zachowując jędrność i smak? To nie jest trudne.
Proszę mi pokazać zdanie, w którym przekonuję kogokolwiek, do spożywania ziemniaków z powodu zawartości wit. C. Jak pisałem kilkakrotnie, ziemniaki były jedynie przykładem na którym oparto badania strat wit. C przy obróbce mechanicznej i termicznej. Niczym więcej.
Ale tak na szybko znajduję: "Spożycie 200 g ziemniaków pokrywa dzienne zapotrzebowanie na witaminę C w około 50%" Dr inż. E. Rytel, prof. dr hab. G. Lisińska, Katedra Technologii Rolnej i Przechowalnictwa, Wydz. Nauki o Żywności, Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu, ul. Norwida 25/27, 50-375 Wrocław.
Więc nie jest tak źle, dodając do tego potas, magnez, itd które zawierają, i największy ich plus, możliwość zakupu bezpośrednio od dobrego rolnika, dla mnie są bardzo atrakcyjnym produktem. Zwłaszcza, że mają duży indeks glikemiczny co jest fajne po treningu.
"Ziemniaki gotują się w wodzie, która jest w nich zawarta" czyli nadal je pieczesz. Powtarzam, gotowanie polega zanurzeniu produktu we wrzątku i GOTOWANIE, odbywa się w wodzie. To co ty robisz jest najbliższe pieczeniu, aczkolwiek odbywa się to w mikrofali więc nie mam pojęcia jak nazwać ten proces. Jeśli nie dodajesz wody, to nie gotujesz. Przecież z tych ziemniaków nie wypływa woda, chyba, że masz Bryzę

))) Aczkolwiek wiadomo, wiesz swoje i nic cię nie przekona.
Cebulowe zwroty typu "typ, pyskuje" czy "trochę pomyślunku" pomijam, takie pozamerytoryczne zabiegi świadczą jedynie o braku szacunku i ułomności dyskutanta. A popełnienie błędu, który ciągle mi zarzucasz, jest niczym innym jak błędem, z definicji niezamierzoną pomyłką i nie dorabiaj do niego ideologii. Po raz kolejny przyznaję, nie wychwyciłem tego skrótu myślowego i zostawiłem błędnie zapisane, aczkolwiek z kontekstu całkiem proste do zrozumienia zdanie, z którym jedynie ty masz problem.