Mam znajomego - mocno otyły, łamie go w stawach, worki pod oczami jakby główną wygraną w totka tam nosił, wątroba pobolewa i jeden stwórca wie co jeszcze. Przykładowe menu tegoż:
rano małżonka pędzi po chrupiące białe buły, do tego kiełbasy na grubo, słodka herbata, słodka kawa, trzy fajanki i ciasto z wczoraj (małżonka piecze co i rusz), drugie śniadanie podobne i kolacja również, no może być lekko strawna-wtedy miast kiełbasy wjeżdża żółty ser. O obiedzie nie wspomnę, bo ocieka tłuszczem i panierką. Surówki, sałatki w niedzielę, bo w tygodniu brak czasu.
I do rzeczy: spotkał na swej drodze pośrednika cudownego dżemiku na F. Kupił rzecz jasna cały pakiet, bo mu pomoże. Nie będę wymieniała na co ma pomóc, bo w skrócie na wszystko. No po prostu kończynki odrastają po amputacji
.
Jak bardzo wartościowy byłby to suplement, to bez zmiany jadłospisu (i trybu życia)-szkoda wydawać pieniądze. Ale o tym sza. Płać, jedz, a jak nie pomaga, to znaczy, że znalazłeś się w grupie statystycznego błędu.