To prawda. Przy określonym pułapie wiedzy i doświadczenia można to robić lewą ręką z poziomu piwnicy. I najciekawsze jest to, że często są tu potrzebne i użyteczne bardzo podstawowe narzędzia i sposób ich użycia np. sól, cukier, białko i wapń. Są również momenty gdzie sięga się na chwilę po inne znacznie mocniejsze rzeczy. Wszystko zależy od bieżącej sytuacji.
Są ludzie, ktorzy na codzień, produkują bomby, miny, granaty mając ich tysiące szt. w własnych rękach podczas gdy inni potrafią jedną zapałką wzniecić wielki pożar. Trzeba po prostu umieć i wiedzieć co się robi.
Istnieje za to pewna sekta, której codziennością jest wypisywanie bardzo mocnych syntetycznych hormonalnych rzeczy milionom kobiet (głównie estrogeny) dla których jest to pożegnanie z dobrym zdrowiem w wielu przypadkach na zawsze. Pożegnanie z dobrym metabolizmem, dobrą tarczycą, dobrą figurą itd. a przywitanie przyszłych kłopotów zdrowotnych, co przewidziało wielu badaczy już na początku lat czterdziestych ubieglego stulecia. Nie uważają za problem codzienne wieloletnie mikrodawki antybiotyków, mykotoksyn, konserwantów blokujących czy niszczących wszelkie formy życia (na przykład w jelitach) - prawie w każdej żywności, kosmetykach, barwnikach i utrwalaczach do odzieży. Dopisują na receptach kolejne niezależnie od potrzeby.
To właśnie te rzeczy, ta żywność, te pigułki, tamte środki ochrony roślin czy zwierząt czy ludzi, te gazy, tamte wyziewy - ta całość wywala układ hormonalny, zwłaszcza kobiet, w różne nierównowagi, zakłócenia tworząc ogromną listę chorób i przypadłości, które potem są uznane za nieuleczalne o nieznanej etiologii. Gdyby się skupić tylko na żywności, wodzie (oczyszczalnie nie radzą sobie z wysikanymi w mln litrów hormonami) kosmetykach czy pigułkach to zupełnie wystarczy te blisko 800 związków chemicznych, które każdy chemik sklasyfikuje jako silne estrogeny, xenoestrogeny z uwagi na formację, funkcje in vivo czy in vitro.
Jak każdy hormon łatwo przenikają przez połykanie, przez dotyk (transdermalnie) czy oddech. kumulują się prawie w każdej tkance i żadne poziomy hormonów protekcyjnych nie są w stanie przeciwstawić się hamowaniu podstawowego procesu fosforylacji oxydacyjnej. Energia maleje szybciej, starzejemy sie szybciej i degenerujemy się szybciej i łatwiej niż kiedykolwiek w historii. Dlatego, że mamy postęp. Piękny paradoks rozwoju.
Nie każdy musi wiedzieć jak to działa ale każdemu wydaje się, że ma prawo do zdrowej żywności wody czy powietrza. Niestety jest inaczej. A Ci , ktorzy mają nas wyciągać z kłopotów sami nie wiedzą o co chodzi i sami jak już zachorują są takimi samymi metodami leczeni, może w lepszych warunkach. Karma wraca do niektorych jeszcze w tym życiu.
To właśnie oni w autorytarnej pyszności własnej wszechwiedzy i nieomylności, gdy zachorują - jadą na tym samym wózku co reszta. Czy to nie ironia losu?
Na szczęście istnieje garstka nielicznych, którzy w poszukiwaniu prawdy i skuteczności są nieprzejednani i od nich można czerpać naprawdę dobrą i prawdziwą wiedzę. Korzystają z wiedzy milionów badaczy, którzy zrobili przez wieki mnóstwo badań dobrych i złych.
Adampupka ma rację - internety, gazety czy blogi czytane wieczorami w kuchni, nigdy nie przyniosą właściwej, skutecznej odpowiedzi. Najpierw trzeba poznać, zrozumieć, nauczyć się i dopiero potem - sprawdzać. Każdego pojedynczego dnia.