Witam.
Mam na imię Mariusz. Moja historia rozpoczęła się chyba z 9 miesięcy temu. W pracy przewróciło się na mnie 120kg żelazo(jestem górnikiem:) ).Uderzyło mnie w nadgarstek, po uderzeniu bardzo opuchła mi ręka i wyskoczyła mi jakaś kulka. Teraz wiem że to był ganglion, ale wtedy lekarze konkretnie 3 sztuki twierdzili że to nic takiego, że to jakieś zapalenie paliczków, nawet jeden z nich ortopeda powiedział że to taka moja uroda(hehe) bo to moja prawa ręka dominująca i mam taką kulkę od wysiłku. Poszedłem na wizytę prywatną, ze zdjęciem rtg, lekarz powiedział że to,, nadgarstek szefa'' , w międzyczasie ganglion zwapniał w okresie chyba 2 tygodni. Dostałem blokadę sterydową.
Ból miną wróciłem do pracy, ale po jakimś miesiącu zaczął mnie boleć bardzo nadgarstek z drugiej strony ręki. Znowu ortopeda , ten sam, znowu steryd i znów ból minął. Po kolejnym miesiącu ból w łokciu, steryd kolejny.
Ale już nie było tak fajnie zaczął mnie bolec bark,mięśnie i ścięgna zaczęły się bardzo szybko męczyć. Bolały mnie przy dotyku takim głębszym mięśnie na rękach, nogach.
Zmieniłem ortopedę, na pierwszej wizycie pan doktor zapytał czy nie ugryzł mnie kleszcz, nie odpowiedziałem uśmiechnięty.
Pan doktor, piszę pan bo to jedyny lekarz który się zaczął zastanawiać (a było ich w międzyczasie kilku neurolog, ogólny, fizjoterapeuta) co jest przyczyną moich kłopotów. Zlecił badanie krwi+ wymaz + czynnik reumatoidalny. Wszystkie badania wyszło wzorowo , jedynie na usg wyszło mocne zapalenie barku i bicepsa z wyciekiem płynów.
Diagnoza zespól ciasnoty pod barkowej, zapalenie kaletki barkowej.
Leczenie zastrzyk z kwasu hialuronowego i niesterydowe leki przeciwzapalne + siarczan chondroityny.
Tylko że jazda już się zaczęła , rwący ból troszkę poniżej barku tak jakby ktoś wkręcał mi rękę w imadło, nie mogłem podnieść kilkanaście razy rąk do góry, mięśnie słabe i wrażliwe na dotyk.
Co najgorsze na te ataki bólu które pojawiały się co 2 - 3 dni nic nie pomagało, żadne leki przeciwbólowe nawet ketonal.
Po tym pytaniu o kleszcza zrobiłem test Elisa, wynik negatywny, ale nie dało mi to spokoju i zadzwoniłem do laboratorium u doktora Tomasza Wielkoszyńskiego , tam powiedzieli że po sterydach na pewno będzie wynik neg atywny i że trzeba by odczekać 3 miesiące od podania ostatniej blokady sterydowej, zrobić prowokację citrosptem i przyjść na test.
Tak zrobiłem i miesiąc temu przyszły wyniki testów( zrobiłem sobie taki panel kleszczowy) wynik negatywny w teście Western Blot, i tescie C6 Lyme.
Wynik pozytywny przyszedł w ostatnim mailu, w tescie KKI (Krążące Kompleksy Immunologiczne) antygen p41 pozytywny 1pkt i OspC(p23-25) pozytywny 8 pkt w klasie IGM w klasie IgG nic , zero pkt.
W związku z tym że już na nic innego oprócz boreliozy te moje męki nie wyglądały, a międzyczasie miałem robiony rtg płuc, rtg nadgarstka, rtg łokcia rtg odcinka szyjnego, i nawet jak ortopeda już nie wiedział co mi jest to scentografię kości w zakładzie medycyny nuklearnej ( tam wyszło mi niewielkie zmiany zapalne lub lub zwyrodnieniowe w nadgarstku i barkach), zacząłem się leczyć sam.
I tutaj mam prośbę do Was drodzy koledzy i koleżanki zielarze:).
Leczę się ziołami z protokołu Buhnera, wszystkie ziola sypkie, sam gotuję i piję, bo nie stać mnie na te w kapsułkach które poleca Buhner.
Piję tak:
1 Szczeć + czystek + lukrecja+ szałwia czerwona to gotuję razem 5 min i przecedzam 2 razy dziennie rano i wieczorem
2. Rdest japoński mielony 2 łyzeczki zalewam wrzątkiem i parzę 30min i to co zagotuje rano dziele na 4 porcje i pije
3. Koci pazur i Andrographis po 2 lyżeczki gotuję razem 15min , dzielę na 4 porcję i piję podczas dnia
4 . Piję też cherbatę z pokrzywy i skrzypu z imbirem 2 razy dziennie
5. Do tego Kurkuma, nalewka z propolisu, pyłek pszczeli, Witamina A, witamina b-kompleks , Cynk, Witamina E, selen, Magnez żeń szeń koreański.
Zioła piję gdzieś z 3 tygodnie, poprawa jest tylko w tym że nie mam samoistnych ataków bólu które pojawiały się znienacka i były odporne na wszystko:) co przeciwbólowe.
Ale w pracy mam znów L-4, bo nie mogę dać rady, wszystko przez te mięśnie i ścięgna które są jakieś napięte, bolące przy dotyku, np jak się oprze mi o rękę moja córka to ją gonię , jak wyciągnę ręce do góry to dlugo ich tak nie utrzymam, jak niosę śmieci to po kilkunastu metrach gdzieś w okolicach barków zaczyna mnie straszliwie piec tak że muszę stanąć i zrobić sobie przerwę:).Do tego strzela mi w kolanach, i trochę mnie bolą ale to jest do przeżycia, i boli mnie szyja jak wyginam ją do tylu to czuję jakbym miał taki pręcik bolacy za który ktos ciągnie i który kończy się poniżej lewego barku.
Doradźcie coś proszę. Nie wiem czy stosować Buhnera czy Pana Dr Henryk Różańskiego, bo powiem Wam że trochę mi Buhner nie pasuje ze względu na wiarę. Buhner oprócz ziól proponuje też kilka leków homeopatycznych a to nie dla mnie.
Z kolei Dr Różański to by musiał ktoś z Was mi pomóc z ziołami ( jakie , jak je stosować , jak parzyć)
Może znacie dobrego zielarza ze śląska? Chciałem ostatnio zdobyć numer do o. dr Marcelin Jan Pietryja z klasztoru z Panewnikach, ale Pani w sklepie zielarskim który prowadzą odmówiła:), szkoda bo ktoś na forum pisał że można do niego się zgłosić po pomoc.
Nawet rozważam zapisanie się do Instytutu Medycyny Klasztornej w Katowicach na kurs ZIELARZ-FITOTERAPEUTA, co tym myślicie?
Może ktoś skończył ten kurs i mógłby coś mi o nim powiedzieć?
Uff już mnie ręka boli od tego pisania, przepraszam za tak długie wynaturzenia , myślę że nikogo z Was nie zanudziłem.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.