Ingwer! Co prawda, swój ostatni post skierowałś do Adriana...myślę, że nie weźniesz mi za złe, jak wtrącę tu swoje "dwa grosze"
Temat: suplementować czy nie intryguje mnie od dawna. W literaturze, a w szczególności w internecie podaje się skrajnie różne informacje w tym temacie.
Ogólnie moje zdanie jest takie, że zawsze wartościowsze dla organizmu jest to co jest naturalne.Na tym forum akurat, gdzie wszyscy interesujemy się zdrowiem i problematyką jak je utrzymac nie będę pisała czym jest "synergizm"...wszyscy wiemy o co chodzi. Czyli to co naturalne jest najlepsze, ale...czy zawsze organizm "dostanie" tyle ile powinien dostać, by dobrze funkcjonować? Czy są sytuacje, że powinno się suplementować? Co suplementować i w jakich ilościach? Jak wygląda ta kwestia u człowieka zdrowego, a jak wtedy, kiedy ktoś poważnie choruje?
Mogłabym podać kilka linków, w których autorzy piszą , ze suplementowanie witamin i minerałów jest rakotwórcze, groźne itp. Sama o mało temu nie uległam...przełom w moim myśleniu nastąpił w momencie kiedy zetknęłam się z książkami prof. Juliana Aleksandrowicza, a nastepnie z książkami lekarzy medycyny ekologicznej.
W wielu miejscach wzmiankuje sie, o tym, że wiele badań nad lekami, w tym nad suplementami jest zwyczajnie "kupowanych"...ludzie z wysoką pozycją biorą pokaźne sumy za złożenie podpisu pod wynikami takich czy innych badań....znając naturę człowieka chyba można przyjąć, że jest to w dużej mierze prawdopodobne. Wiele badań prowadzą bezpośrednio koncerny farmaceutyczne...wystarczy wspomnieć chociażby powszechnie stosowane jak dotąd statyny.
Jednak ksiązki prof. Aleksandrowicza pokazały inne oblicze tej sprawy...przykładów podaje on wiele.Pisze on np. o tym, że najczęstszym powodem powstania kamicy nerkowej jest kwas szczawiowy spożywany z wieloma produktami. Kwas szczawiowy łączy się w organiźmie z wapniem i tworzy w ten sposób nierozpuszczalne szczawiany.Pisze o eksperymencie francuskich uczonych i podaje wnioski:"Działanie magnezu na tworzenie się kryształów wapnia badali francuscy uczeni najpierw eksperymentalnie, dochodząc do wniosku, ze w ciągu trzech minut potrafi się nieraz utworzyć 100-120 mikrokryształków.Ale gdy się doda soli magnezowych do mieszaniny chlorku wapnia z kwasem szczawiowym, to nie ukaże się ani jeden kryształek".
Nastepnie badanie to było przeprowadzone na szczurach. Wynik identyczny.
Potem próbowano w ten sposób leczyć ludzi. Podawano im dziennie 300 mg magnezu (lub więcej) i otrzymywano doskonałe rezultaty. Potem wielu lekarzy wprowadzało ten sposób leczenia. Okazało się, że najlepsze wyniki uzyskiwano, gdy podawano pacjentom 300 mg magnezu na dobę, a także witaminę B6 w ilości 10 mg."Statystycznie wygląda to tak, że ok.89% pacjentów z chroniczną tendencją do powstawania piasku i kamieni szczawianu wapnia można wyleczyć zupełnie, jesli zazywają magnez. Przy tym taka kuracja (nieraz trwająca 4,5 do 6 lat) jest stosunkowo
tania, dobrze znoszona, bez żadnych skutków ubocznych i w końcu niemal zawsze dająca dobre rezultaty"
To tylko jeden przykład, wcześniej w tym watku wspominałam jeszcze o witaminie E...ale takich przykładów w książce prof. Aleksandrowicza :"Kuchnia i medycyna " jest bardzo dużo. I zawsze leczenie pacjentów odbywało się syntetycznymi witaminami czy mikroelementami. Mozna jeszcze przeczytać książkę innego polskiego lekarza W. Kiersta:"Leczenie witaminami ", wydanej w 1957 r.
Lekarze ekologiczni twierdzą, że chory organizm ma większe potrzeby na te składniki , niż zdrowy.
A może ta nagonka na witaminy, to zwykły podstęp...za tanio wspomagaliśmy nasze zdrowie? Może "macza" w tym palce przemysł farmaceutyczny???
Oczywiście zawsze będę zdania, że najważniejsze jest ZDROWE JEDZENIE....jak będziemy wsuwać to śm ietnikowe pożywienie, które zalega niemalże wszystkie sklepowe półki, to czy da nam coś suplementowanie najlepiej wchłanialnych suplementów? Myślę, że nie.