Jednak stopniowe odstawianie psychotropów! Może nie w tempie jaki preferują z oczywistych względów psychiatrzy, ale dwa, trzy lata na pewno. Nie czekając jednak do końca zacznij stosować wszelkie możliwe zioła - także w postaci świeżej zieleniny jeśli jest dostępna (podagrycznik, liść winogronowy, arcydzięgiel, itp.). Napary bez ładu i składu z ziółek "spożywczych" - po jakimś czasie będziesz czuł co ci podchodzi i to stosuj. W mieszance pokrzywa, młode listki z pączkami brzozy, mięta, szczypta szałwii, szczypta rumianku, dziurawiec, melisa, kozłek, miłorząb, mierznica czarna, mniszek, i co Ci jeszcze przyjdzie do głowy. Zaparzaj kilkanaście ziół na cały dzień, a jak się trafi czaga to pół łyżeczki do mieszanki. Na drugi dzień zalewam jeszcze raz rano, bo szkoda właściwości wymoczonej czagi wylać do zlewu :-) Już po kilku miesiącach zobaczysz efekty. Nie nastawiaj się na cudowne właściwości jednego, kilku ziół, a raczej na dostarczenie organizmowi maksymalnej ilości różnych składników. To na pewno nie zaszkodzi. Nie trać czasu na rachunki, tylko torby i w teren - od najbliższej okolicy po tereny w zasięgu pojazdu :-) Wzrok ci sam wskaże właściwe rośliny, nawet jak ich nie znasz - sprawdzisz nazwę w domu i okaże się, że doskonałe uzupełnienie mieszanki! Próbowałeś raz na kilka dni, na czczo, wrotycz, koszyczki kwiatowe w naparze? "Głowa" może szwankować od czego innego, a wrotycz to ziółko o szerokim spektrum działania :-) Po takiej herbatce nie jedz z pół godziny śniadania. Jeśli jest coś na rzeczy to po pierwszym wypiciu wrotyczowego naparu (łyżka na szklankę) możesz mieć niemiłe sensacje, ale później już z górki :-)
Zauważyłem, że szukasz ziół egzotycznych... zapewniam Cię, że wokół siebie znajdziesz zwykłe chwasty, które w połączeniu ze zmianą trybu życia podziałają z lepszym skutkiem dla organizmu
Powodzenia