rozumiem istoty rzeczy. Dla mnie odporność, to brak infekcji. A choroba autoimmunologiczna, to coś jeszcze trochę innego. Te dwie rzeczy razem, to jakby problem obok problemu. Rozumiem to tak, że można rozwiązać jeden z nich, można też oba. Ale przyznam raz jeszcze, że jestem amatorem w tym temacie.
Chyba masz rację - jeśli nie rozumiesz, to znaczy, że nie wyjaśniłam :-)
Zacznijmy od klasyfikacji chorób. Różni lekarze, naukowcy i urzędnicy prowadzą swoje klasyfikacje chorób, bo tak jest wszystkim wygodniej. Na przykład Twoja astma, to będzie zajęcie dla pulmonologa, alergologa i psychoterapeuty - przynajmniej. Nie będzie błędem przypisanie Twojej choroby którejkolwiek z wymienionych specjalności.
W rosyjskich publikacjach bywa, że do jednego worka "immunodeficytów" wrzuca się alergie, uczulenia, różne choroby "autoimmunologiczne", depresje, a nawet nowotwory. Jak się chwilkę zastanowić, to ma to sens: to oznacza brak
właściwej odporności - gdzieś jest nadaktywna, gdzieś jest leniwa, mimo, że organizm jest w niebezpieczeństwie.
Inny "worek", z którym ostatnio się spotkałam, to choroby układu krążenia. W tym worku znajdują się żylaki, udary mózgu, ataki serca, niegojące się owrzodzenia, obrzęki, zastoje limfy, choroba Alzheimera itp. Też, jak pomyśleć chwilę, to ma to sens - co z tego, że remontujemy pompę i regulujemy ciśnienie na manometrze, jeśli rury są dziurawe i zawalone kamieniem?
Zanalizujmy skład tych rosyjskich kropli z Twojego punktu widzenia.
Dawka: zdecydowanie poniżej formalnej dawki leczniczej, ale jeszcze nie homeopatia.
Kozłek poprawia odporność na stres, wspomaga wątrobę, piołun wspomaga trawienie i równoważy wszystkie hormony, mięta - poprawia trawienie i wspomaga układ oddechowy, a pokrzyk rozkurcza oskrzela.
Do kompletu są krople z kolcosiłu, ale na spirytusie 40%, nie, jak standartowo u nas 60-70%. Dzięki temu zachowuje się czynnik poprawy odporności na stresujące warunki otoczenia, ale mniej mamy składników pobudzających.
Stresujące warunki otoczenia, to nie tylko marudny szef, to może być właśnie Twoja nadwrażliwość na zimne powietrze i lęk przed skutkami tej nadwrażliwości, która kiedyś powstała z jakiegoś powodu, ale Twój układ odpornościowy dawno zapomniał o przyczynie, ale dalej walczy paskudząc Tobie życie.
Tyle tytułem teorii.
A praktycznie uważam, że powinnaś stosować wszystko razem i jednocześnie, ale wprowadzaj w miarę po kolei, w kolejności losowej, ale by ewentualnie wykluczyć jakąś indywidualną nietolerancję.
Na przykład nowy preparat dodawaj po 2-3 dniach stosowania innych, kiedy już można uznać, że jeśli by miała wyjść jakaś alergia, to już by się pojawiła.
Uważam, że zioła stosowane przewlekle nie będą sprzeczne z lekami od lekarza stosowanymi doraźnie - absolutnie nie twierdzę, że masz je odstawiać. Celem kuracji ziołowych jest stopniowe zmniejszenie konieczności stosowania sterydów, a może nawet odejście od nich, przynajmniej na jakiś czas.
Jak co, to dalej pytaj :-)
Pozdrowienia :-)