na słońcu też jakoś cudownie nie zdrowieje co prawda jest tego mniej, ale i tak sporo zostaje i jest to oporne.
U każdego człowieka z łuszczycą może być inna przyczyna, dlatego, niestety, każdy walczy w samotności...
Uzupełnić niedobory witamin zawsze warto.
Teraz w sumie nie wiem co zrobić, bo ktoś mi tu napisał, że palnąłem głupotę na temat detoksu i podał link do jakiejś mikstury na łuszczyce, a ty mu zaprzeczasz;d ja byłem przekonany o tym co napisałem na samym początku.
Nie przeczytałam tego tekstu o detoksie, bo jest na FB, a ja nie istnięję, więc nie przeczytam, chyba, że zaistnieję, a nie chcę istnieć ;-)
Wcale nie palnąłeś głupoty.
Zioła z grupy "czyszczącej krew" są potrzebne, bo na skórze wychodzą różne parchy, nie dlatego, że skóra się próbuje oczyszczać (tak może być przy trądziku), ale, że zaburzenia działania organizmu objawiają się na skórze. To nie zawsze jest wynik głupoty znudzonego układu odpornościowego, zwykle jednak przyczyna jest zewnętrzna, tylko my jej nie znamy.
Ostatnio czytałam małą książeczkę o żylakach i chorobach żył, napisaną przez lekarza i tam było napisane, jak wół, że łuszczyca w formie alergii na własne białka powstaje wtedy, kiedy przez nieszczelne naczynia krwionośne systematycznie wylewa się krew, która jest trawiona przez makrofagi. Rzuty łuszczycy lub pokrzywki wcale nie muszą być związane z miejscem uszkodzenia naczynia krwionośnego.
Czyli, wynika z tego, że nie tylko trzeba leczyć wątrobę i nerki, ale jeszcze uszczelniać naczynia krwionośne, leczyć żylaki i hemoroidy i gonić limfę do krążenia (złomowanie krwinek, w tym zgłupiałych antygenów jest w śledzionie).
No i mieć nadzieję, że w końcu się trafi na odpowiednią kombinację wewnętrzną + smarowidło, które pozwolą na życie bez myślenia o skórze
Pozdrowienia :-)