Krocinogi raczej się lubiło, urządzało się z nimi wyścigi (znaczy każdy miał swojego i one się ścigały np. po kawałku dykty
Gorzej wspominam wije - jeden mnie kiedyś nawet uciął boleśnie w palec jak grzebałem w kretowisku w poszukiwaniu robaka na haczyk. Tamten dzień dobrze sobie zapamiętałem bo chwilę potem przyłapali mnie milicjanci i zabrali "motek" z żyłką i spławikiem (tam nie wolno było łowić).