Tak sobie jeszcze myślę o podlinkowanym wykładzie Kuby Babickiego. On chyba rzeczywiście nieco przesadził z czymś dla odwagi, ale to w sumie nie jest najważniejsze.
Naszło mnie filozofowanie: jeśli pobudzimy tworzenie i utrwalenie nowych powiązań między neuronami, to czy nie utrwalimy tych patologicznych? Na przykład wspomnienia o córce machającej siekierą nad łóżkiem chorej osoby, która walcząc o życie musiała ją zadźgać nożem kuchennym?
Jak się czyta ulotki z wielu leków, które poprawiają zdolności poznawcze, to mamy działania uboczne w postaci omamów i halucynacji.
Każdy chyba słyszał historie o osobach chorych psychicznie, które potrafiły nawet sądy przekonać do swojej racji.
Grzebanie w świadomości, to nie bajka, a szamani nie umierają w zdrowiu i spokoju.
Ostatnio czytałam książeczkę Elżbiety Dzikowskiej "Czarownicy" o spotkaniach z szamanami i uzdrowicielami z Ameryki Łacińskiej. Fajna była wzmianka o jednym, który odsłużył 20 lat za swoje powołanie, a teraz był szczęśliwy, bo zajął się stolarstwem i ma święty spokój.
Pozdrowienia :-)