"Lekarze stosują na dzieciach szczepionki przeznaczone do utylizacji, a niektórzy urzędnicy wiedzą o tym od dawna. Nic nie mówią, bo nie chcą wspierać ruchów antyszczepionkowych."
Ten fragment rozwalił mnie najbardziej. Dlaczego utylizacja wadliwego produktu, to niby "ukłon" w stronę ruchów antyszczepionkowych?
To tak, jak by sprzedawać spleśniałe konfitury i tłumaczyć, że nie wypada ich wyrzucić bo w Afryce głód.