Dzień dobry, mam poniżej 30 lat, od około półtora roku pojawił się u mnie trądzik. Około pół roku temu zaczęły się systematycznie powracające infekcje gardła, gorączka, raz zapalenie pęcherza. Dodam, że w dzieciństwie miałem często anginy i mam "przechodzone" migdałki. Pobrałem wymaz z gardła i wyszedł gronkowiec złocisty, podatny na wszystkie antybiotyki. Lekarz rodzinny nie zdecydował się, by mi go przepisać, gdyż jak usłyszałem gronkowca ma każdy i "nie ma zagrożenia życia". Dostałem za to skierowanie do laryngologa, który stwierdził, że w sumie mam brzydkie migdałki więc można wyciąć.
W międzyczasie zacząłem stosować liść oliwny w kapsułkach. Niesamowita poprawa cery, niemal całkowita. Po miesiącu stosowania odstawiłem. Niestety trądzik zaczął powracać, oraz pojawiły się nawroty infekcji. Z racji, że nie mogę sobie już pozwolić na leżenie w łóżku zdecydowałem się wrócić do stosowania liścia oliwnego. Obawiam się jednak, że nie powinienem stosować go zbyt długo. Uszkodzenie jelit? Niedobory?
Obecnie stosuje mniejsze dawki, czekam na wizytę u innego laryngologa (nfz), oraz zastanawiam się.
Nie wiem czy sama bakteria jest problemem, czy też wykorzystuje ona moje osłabienie. Cały czas mam zalegający śluz w gardle. Przegryzam sobie nasiona czarnuszki, wydaje mi się, że trochę pomaga. Co ciekawe mam wrażenie też, że pomaga pita yerba mate. Zanim spotkam się z laryngologiem, który potwierdzi, że należy pozbyć się migdałków, chciałbym spróbować leczenia ziołami. O czym powinienem poczytać? Słyszałem o betulinie z brzozy, czy może to mieć zastosowanie w moim przypadku?