Rak piersi (hormonozależny, więc leczony blokerami estrogenów) u mamy co jakiś czas daje przerzuty do kręgosłupa, które z kolei są leczone radioterapią. Przed trzecią serią radioterapii mama dała się przekonać do popijania soku z aronii. No ale po 9 zabiegu dopadł ją paskudny ból przełyku. Komentarz radiologa: "Dopiero teraz? Zazwyczej problem zaczyna się już po pierwszym naświetlaniu. I tak ma pani szczęście." Mama pomyślała sobie w duszy, że będzie dalej pić tę aronię.
Zastanawiam się jednak, czy z tym bolącym przełykiem dałoby się coś zrobić. Podejrzewam, że promieniowanie zniszczyło nabłonek i jest tam po prostu otwarta rana. Czy w związku z tym warto byłoby podać jej coś kojąco-powlekającego? Jakiś syrop z żywokostu albo pediatryczny prawoślaz z babką lancetwatą? Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam