Tylko bez pań mi tu proszę :-P
***
Odsłuchałam i trochę mi zazgrzytało w zębach. Ona się zajmuje przede wszystkim kosmetykami i opowiadała o uwodnionej krzemionce, czyli kwasie ortokrzemowym.
Ta pani powiedziała, że krzem nie występuje w postaci pierwiastkowej - występuje, przecież cała nasza zabawa w zaawansowaną elektronikę jest oparta na kryształach krzemu. Dalej, powiedziała, że nasze zapotrzebowanie na tlen jest 21%, a na krzemionkę 16% (cytuję z pamięci). Nie jestem chemiczką, ale książeczki Stefana Sękowskiego "Chemia dla ciebie" kiedyś pochłaniałam z zapałem i myślę, że procenty nie są jednostką zapotrzebowania na cokolwiek.
Wniosek: ona autorytetem nie jest, nawet, jeśli jest sfilmowana na YouTube.
Powiedziała, że krzemionka jest we wszystkich roślinach zielonych. To jest prawdą, tyle, że w jednych jest jej dużo, w innych mało. Zjedzenie surowego skrzypu polnego najprawdopodobniej przeskrobie jelita i rozluźni kupkę, ale krzemionka najprawdopodobniej się nie wchłonie.
Kiedyś, w Międzyborowie, nasz Gospodarz do przeszczotkowania jelit polecał surówkę z młodej przytulii czepnej, jednak wcale nie twierdził, aby to służyło jako suplement krzemowy.
Kiedyś powiedział, że żywokost bulwiasty ma łatwo wchłanialną krzemionkę.
Zostaje postępować ortodoksyjnie, czyli pogotować jakiś czas, by się dwutlenek krzemu uwodnił, a błony komórkowe go wypuściły do roztworu. Zmikronizowanie surowca bardzo wspomoże ten proces.
Pozdrowienia :-)