Ostatnio przebiłam się przez maleńką broszurkę:
Lucjan Dobrowolski "Rośliny Krzemionkowe w leczeniu gruźlicy płuc", rok 1955.
Już wtedy zwracano uwagę na to, że mimo nawet długiego stosowania antybiotyków i innych chemioterapeutyków, organizm chorego ulega wyniszczeniu nie dość, że na skutek samej choroby, ale i na skutek działań ubocznych leków. Poza tym już wtedy zauważono, że po nawet tylko 3 miesiącach prątki się uodparniają na leki. Wyniszczony organizm, mimo formalnej wrażliwości prątków na stosowany lek, nie umie "współpracować" z zastosowanym lekiem w celu unieszkodliwienia bakterii - brakowało chociażby minimalnej niezbędnej odporności. Dodatkowym problemem jest to, że w wyniku zmian gruźliczych, komórki i tkanki "serowaceją", czyli tracą strukturę, błony, ukrwienie - stają się bezpostaciową pożywką dla prątków, do której leki nie mają dostępu.
Brzmi to trochę jak opowieści o boreliozie, prawda? Zamiast biofilmu, serowacenie, a reszta tak samo.
Autor broszurki swoim pacjentom z zaawansowaną, przewlekłą, odporną na wszystko gruźlicą, jako dodatek do stosowanych leków chemicznych dawał do picia mieszankę ziół:
ziele skrzypu 60g
ziele rdestu ptasiego 60
korzeń mniszka 25
kwiat krwawnika 45
kwiat słonecznika 10
(można sobie wyobrazić dołożenie do mieszanki na przykład poziewnika, jako surowca krzemionkowego, omówionego zresztą w broszurce, ale autor chyba wybrał surowce łatwo dostępne w handlu)
2 łyżki mieszanki zalewano 2 szklankami przegotowanej wody na noc i rano gotowano przez 10 minut pod przykryciem, ew. uzupełnić wodę. Pić 2 x dziennie po szklance na godzinę PO posiłku.
Jednocześnie zwracano uwage na równowagę kwasowo-zasadową, w kierunku odczynu lekko zasadowego na podstawie odczynu moczu pobieranego 2-3 godziny po posiłku. Działanie prątków powoduje zakwaszenie organizmu.
Wynik: prawie połowie badanych 50 chorych stan zdrowia poprawił się obiektywnie, a tylko 2 osobom się i tak pogorszyło pomimo stosowanego leczenia.
Krzemionka, jak wiemy pobudza odbudowę tkanek, jednak w sumie nie myślimy zbytnio, jak to się dzieje. Autor napisał, że ona nieco drażni organizm, co powoduje drobne stany zapalne, co powoduje pobudzenie układu odpornościowego, a z drugiej strony pobudzenie odbudowy naczyń krwionośnych, a lepsze ukrwienie daje możliwość dotarcia z lekami do prątków.
Krwawnik i mniszek poprawiają trawienie i wspomaga wątrobę, razem z kwiatami słonecznika są źródłem choliny, która będzie działać na autonomiczny układ nerwowy. Poza tym krwawnik jest przeciwkrwotoczny, a składniki mieszanki (za wyjątkiem korzenia mniszka) zawierają flawonoidy uszczelniające i wzmacniające błony i naczynia krwionośne.
Dodatkowo jest wyłożona teoria dotycząca działania układu odpornościowego z epoki przedcytokimowej, ale w sumie mającej sens na mój rozum.
Jaki z tego wniosek?
Warto stosować podobne mieszanki w celu regeneracji wyniszczonego organizmu, jako dodatek do stosowanych innych środków leczniczych.
Pozdrowienia :-)