Po pierwsze, krzaczkom i w zasadzie nam obsikanie przez lisy nie szkodzi. Chodzi o to, że lisy bardzo lubią jagody, a jak się najedzą, to robią kupę, a jeśli z kupy jajeczka jakims cudem się przykleją na kolejne jagody, to wtedy dopiero możnaby się zarazić.
Myślę, że jesli w okolicy upatrzonego krzaczka stoi lisi słupek graniczny udekorowany kupką, to rzeczywiście w tym miejscu jagody raczej trzeba sobie odpuścić. Jednak z drugiej strony, przy obecnej deszczowej pogodzie, prawdopodobieństwo, że jajeczka tasiemca akurat się przykleją do jagód jest dość niewielkie. Chyba, jeśli by się przykleiły do ślimaka, a ślimak wlazłby na jagody. Jednak z drugiej strony, obślinionych jagód i tak się w zasadzie nie je.
Kiedyś w Międzyborowie pytaliśmy się, czy wystarczy umyć jagody.
Samo mycie jagód niestety nie wystarcza - trzeba by było umyć w detergencje, by zmyć ewentualne przyklejone jajeczka, jednak tego przecież nikt nie zrobi z jagodami.
Pewnie w podejrzanych regionach trzeba jagody gotować, czego jajeczka tasiemców nie przeżyją.
Bąbel z tasiemcem usuwa się chirurgicznie - może to nie jest przyjemne, ale wykonalne.
Jeśli chodzi o statystykę prawdopodobieństwa kłopotów, to lepiej jest uważać na samochody.
Pozdrowienia :-)