Czasem trzeba za czymś stanąć w aptece.
Stałem i ja wczoraj chwil parę. Stanie jednak urozmaiciła ciekawa wymiana poglądów.
Dwie osoby przede mną pewna dama ubrana w sposób dosyć mocno wyróżniający ją od "tła", mimochodem wyróżniła się jeszcze bardziej w momencie gdy rozpoczęła swój monolog, będący faktycznie zamówieniem jednej rzeczy.
Pani owa mówiła co prawda po naszemu lecz z akcentem i słownictwem pokazującym jak mocno starała się zapomnieć mowy ojczystej.
Po jakimś czasie dama przyciągnęła i moją uwagę ( nie dało się już dłużej bujać myślami w obłoczkach).
Zrozumiałem, że owa "Frau" potrzebuje określonego specyfiku na poprawę laktacji u jej córki.
... bo wie pani, mówi do pani za okienkiem, u nas to takie drogie, a maine dochter chce być naturlich mama ( czy coś w tym stylu).
Pani aptekarka pokazała jej preparat, którego szukała, pokazała jej i inne o podobnym składzie i działaniu, tyle, że innych producentów. Wszystkie dosyć drogie.
U mnie tym czasem na takie dictum zapaliła się w głowie lampka
![Smiley :)](http://rozanski.ch/forum/Smileys/aaron/smiley.gif)
Pierwsza książka zielarska, którą nabyłem u Siostry Katarzyny w Raciborzu w dawnych czasach to Pana Witolda Poprzęckiego - Poradnik Zielarza.
W owym poradniku zaś jeden przepis wielokrotnie stosowany z powodzeniem - ziółka na poprawienie laktacji.
... właśnie zostałem po raz drugi szczęśliwym tatą. Dziecinka apetycik miała chyba po mnie, więc żonce zaczęło brakować pokarmu.
Przypomniał mi się ten fragment. Coś było z ziółek w domu, resztę kupiłem szybciutko w aptece ( wtedy to nie były jeszcze sklepy z kosmetykami pod nazwą apteka) .
W ruch poszedł młynek do kawy i pierwsza łyżeczka zmielonych ziółek trafiła do buzi żonki.
Wieczorem kolejne porcje.
Po południu następnego dnia żonka z radością stwierdziła, że pokarmu ma wyraźnie więcej.
Niedługo potem było go już tyle.... że żonka już w lekkiej rozterce stwierdziła, że chcę z niej mleczną krówkę zrobić.
Efekt uboczny też był..
W kolorowych pismach królowała wtedy Samantha Fox, a w telewizorni co chwilę puszczali Subrinę i jej Boys, boys, boys.
Obie te panie miały coś wspólnego, co i żonkę moją zaczęło ku pociesze oczu moich i rozbudzonym atawizmów cechować
![Roll Eyes ::)](http://rozanski.ch/forum/Smileys/aaron/rolleyes.gif)
Ci z Państwa co czasy te w pamięci świeże jeszcze mają wiedzą o co jaki to wspólny ( wspólne) mianowniki chodzi...
Młodsze pokolenie zielarzy jeśli nie wie bądź też się nie domyśla niechaj wujka Gugla i ciotkę Grafikę o pomoc poprosi...
Jednak wracając do opuszczonego wątku ( jak fajnie pomarzyć było
![Wink ;)](http://rozanski.ch/forum/Smileys/aaron/wink.gif)
) - powiedziałem pani w kolejce o doświadczeniach z ziółkami, podkreślając jeszcze różnicę w cenie preparatu a ziółek.
Zamknąłem się kiedy poczułem miażdżącą przewagę jaka biła z oblicza damy, co podkreśliła jeszcze słowami, że nie po to ludzie mają modern, żeby teraz jakieś torebki kupować ze śmieciami i zmielone jej córce dawać....
A tym czasem zmielony koperek włoski z anyżem, kminkiem i czarnuszką - tej akurat niekoniecznie, z cukrem dawało takie wspaniałe efekty u młodych mam ku zdrówku ich pociech.
Stosowała to moja żona, potem nasze znajome, teraz już kolejne pokolenia to stosują, nie mogąc się nadziwić, że tak prosty sposób może być tak skuteczny.
Co chwila czytając posty dowiaduję się, że sporo z Forumowiczek i Forumowiczów to już rodzice, babcie,dziadkowie a nawet i prababcie i pradziadkowie.
Cóż zatem stoi na przeszkodzie by ten prosty sposób na więcej dobrego mleczka upowszechnić.