U mnie lokalnie zarósł całą dolinę Osławy i rozsiewa się wzdłuż Sanu, brak funduszy powoduje, że nikt z nim nie walczy i spokojnie się rozsiewa przejmują nowe tereny. Mnie najbardziej szokuje, że zaczynam widywać barszcze wysoko w lesie w paśmie Gór Słonnych, nie wiem jak się tam dostaje ale się pojawia i naprawdę trzeba się rozglądać buszując po krzakach.
Co do wpływu na DNA (zgodnie z moim stanem wiedzy na dzisiaj) jest to możliwe, czytałam kiedyś opracowanie z Rosji i obserwuje sobie populacje na pewnym po pegerowskim terenie i zaczynam widzieć związki z intensywną uprawą tej rośliny, a stanem zdrowia lokalnych. On był wysiewany na kiszonki, nikt nie znał zagrożenia, dzieciaki z krowami zwyczajnie po nim chodziły. I ludzie z którymi rozmawiałam opowiadali mi o trwającej całe życie przeczulicy, opisywali to jak wrażenie swędzenia od środka.
Ostatnio na odcinku mniejszym niż 100 metrów naliczyłam ponad 60 jednorocznych okazów, teren wzdłuż rzeki, trawy i zarośla, gmina nie ma pieniędzy, powiat nie ma pieniędzy, wykosić się mechanicznie nie da, a likwidowanie poszczególnych okazów wymaga specjalistycznych ubrań.
Basia współczuje poparzenia, to się podobno wściele wolno wygasza.