Właśnie pod kątem dróg oddechowych poczyniłem wczoraj co nieco. Gospodarz zaznacza, że wszystkie części rośliny mają takie same właściwości, więc nie bawiłem się w skubanie płatków, tylko obcinałem boczne pędy kwiatowe.
Same kwiaty i troche pąków dałem do oleju - zwykle staram sie trzymać jakichś założonych proporcji, ale tu trudno powiedzieć jak wyszło, dałem tyle oleju, żeby było przykryte. Wcześciej oczywiście trochę spitytusu na godzinkę, a po zalaniu olejem do gorącej wody, ale nie wrzątku. Nie udało mi się znaleźć przepisu, więc zrobiłem jak umiałem, ale po tych operacjach olej wyrażnie zmienił swoje oblicze, tak że mozna powiedzieć że coś się zadziało i może będzie ok
Resztę pąków i płatków poszło do intaktu 1:2 na słabym alko. Już po jednej nocy wyciąg ma bardzo intensywny ciemno żólto/piaskowy kolorek.
Zostały mi łodyżki, już się nie mieściły w słoiku, więc bedzie z tego trochę suszu. Taka łodyżka przeżuta na świeżo potrafi całkiem konkretnie zadziałać.