No i tutaj ścierają się różne szkoły i teorie.
Ja podobnie jak klasyczna medycyna twierdzę, że jednak powinno być coś co zabija te bakterie bo jednak jeśli choroba się rozwinęła to u.odpornościowy nie dał sobie rady.
Każdy fitoterapeta stosuje zioła bakteriobójcze, a jeżeli przy okazji potrafi odpowiednio oddziaływać na układ odpornościowy, to chwała mu za to. Nie wiem co tu się ściera. Po prostu nie każdy potrafi to robić. Czytając publikacje Gospodarza też widzimy, że opisuje oddziaływanie roślin na układ odpornościowy. Klasyczną medycynę odpuść sobie, bo osoby chorujące na przewlekłą boreliozę w nią już nie wierzą. Akurat w tej chorobie medycyna nie ma prawie nic do zaaferowania.
Wracając do Wit C - dożylnie. Czytam książkę Zięby. W rozdziale o wit C wspomina o działaniu na wirusy, czy bakterie. Tylko jakie bakterie? - coś wspomina o paciorkowcach... Ciekawe jak to wygląda w walce z krętkami? W walce z przewlekłą boreliozą, kiedy bakterie wytworzyły biofilm - czy wit C go zniszczy? Czy nagłe rozbicie biofilmu nie zabiłoby pacjenta? Wiemy jak trudnym przeciwnikiem jest bakteria bb, co z cystami? - czy zostaną zniszczone, czy po krótkim czasie lepszego zdrowia choroba nie zaatakuje. I co wtedy kolejne rozczarowanie? Nie mam zamiaru zniechęcania Leny do wlewów. To jej pieniądze, a wit C z pewnością nie zaszkodzi. Spróbować warto.
Przeszłam ciężką, wyboistą drogę w walce z tą chorobą i wiem jak ciężko jest ją pokonać. Nie wierzę, że jest coś co ją zniszczy (na stałe) w przeciągu kilku dni. Może mylę się...