Tak Kasiu, taka praca może być przyjemnością, nie mniej ludzie mają różne potrzeby i często jest tak, że szukają czego nie mają. Mają kawałek ziemi i myślą jak tu uciec do miasta. Moi rodzice też wywędrowali ze wsi do miasta. A ile zapuszczonych gospodarstw? W znajomej wsi nie mogę wręcz patrzyć jak kiedyś uprawiane pola zarosły chaszczami. Teraz trzeba by znów karczować jak w średniowieczu.
Też muszę dokonywać wyborów trudnych, liczyć się z różnymi sytuacjami i nie sam dla siebie człowiek żyje, chociaż byłoby miło aby to bliscy zauważyli nasze potrzeby?
Może kiedyś.. Młoda już nie jestem ale sobie tak myślałam, że nawet gdybym już nie miała jeść owoców z posadzonych drzew to może kiedyś wnuczki zjedzą. Też warto. Ja siedziałam na czereśniach posadzonych przez dziadka, za co wdzięczną mu i pamiętającą o nim jestem.
Co prawda czereśnie też wycięto, bo zasłaniały "cuś tam"

Zauważyłam, że ludzie chętnie wycinają stare duże drzewa, niekoniecznie chore, bo śmiecą, bo zasłaniają, bo owoców nie dają, a to czereśnie się nie sprzedają bo mają robaki i różne inne wytłumaczenia. I siekierka. A ja pamiętam każde z tych drzew jak kogoś bliskiego.
Kiedyś obserwowałam taką sytuację w Niemczech. Rosła w ogrodzie strasznie stara śliwka węgierka - staruszeńka. W sumie dziwiłam się że nie jest wycięta, bo pien cały i gałęzie w porostach, wiele gałęzi uschniętych, ale tego roku jak ostatni śpiew wydała mnóstwo owoców. Gałęzie uginały się prawie do ziemi. Pewnego dnia w bardzo ważnej sprawie, wymagającej natychmiastowej interwencji właścicielki ogrodu zaczęłam ją wołać do domu. Nie mogłam jej znaleźć od razu więc zaczęłam szukać w ogrodzie. I co widzę sznurami przywiązanymi do gałęzi śliwy wiąże je gdzie się da, do ziemi, do sąsiednich drzew, aby podtrzymać niczym namiot przed upadkiem. Wszystko inne było nieważne. To była reanimacja. Drzewo waliło się , umierało stając, a ona na to nie pozwoliła. Uratowała tę śliwę. I mi mówi ze kocha to drzewo więcej niż wszystkie inne ważne sprawy. Śliwa ma się dobrze do dziś:) Może przetrzyma jeszcze trochę lat i trochę placków ze śliwkami się upiecze.