Pozyskiwanie soku z leśnych brzóz nie jest jednak łatwą sprawą.
Wczoraj nastawiłem aparaturę, a dzisiaj zamiast soku przyniosłem 2 kleszcze.
One na bezlistnych gałęziach muszą siedzieć bo nic liściastego jeszcze nie napotkałem.
Kleszcze znalazłem po krótkim czasie i dosyć wysoko, bo jednego na ręce, a drugiego na udzie, więc ze ściółki raczej nie startowały.
Do butelki nakapało zaledwie szklankę, najwyraźniej wiatr zmienił kierunek stróżki i leciało poza butelkę, ale nawet tej małej ilości soku nie wypiłem bo skorek popełnił w nim samobójstwo.
Próbowałem stosować wężyk doprowadzający sok do butelki ale niestety cieknie bokiem.
Jestem ciekaw jaką metodą pozyskują sok brzozowy na skalę przemysłową.