U mnie w rodzinie po pół roku od operacji była nawrotka, tylko w inny sposób - hemoroidy były delikatniejsze, łatwiej pękały. Na dłuższą metę zrobiła się niegojąca się rana, czyli szczelina odbytu, a do kompletu, z powodu uszkodzenia mięśni podtrzymujących odbyt, pojawiło się wypadanie odbytu - może jeszcze nie mocne, ale paskudnie upierdliwe - nie można daleko iść, szczególnie po twardym gruncie w mieście, nie można długo stać.
Wiadomo, że bez wygojenia rany nie wygoi się mięśni. Na szczęście lekarz prowadzący, mimo, że chirurg, to nie rwie się do wycinania nadmiaru. Wypisał maść, żeby było ciekawiej, z substancją używaną normalnie jako beta-blokery. W sumie różne czopki upaćkane w tej maści, od czasu do czasu kąpiele w ziołach pozwalają jakoś funkcjonować. Okazało się, że pojawiające się bóle w okolicy odbytu, to skurcze mięśni, czyli zamiast brać dziwne środki przeciwbólowe, najprostsze środki rozkurczowe rozwiązują problem. Nawet No-Spa działa.
Maść na receptę:
Dilthiazemi 1,0
Anesthesini 1.0
Eucerini
Vaselini albi
aa ad 50,0
Czopki: rokitnikowe, na przykład ukraińskie z Allegro, niemieckie probiotyczne Posterisan z apteki, no i czopki "kuchenne".
Czytałam, że podobno są dobre wyniki w leczeniu tego paskudztwa wynalazkiem kazachskim Kizyłmaj-Lipofit.
Formalny skład:
wyciągi olejowe z dziurawca, dzikiej róży, rokitnika, krwawnika, tataraku, melisy, pokrzywy, lukrecji, tymianku, masło kakaowe, pszczeli wosk.
Proporcji nie znalazłam, technologii wykonania też nie. Zrobiłam wyciągi olejowe z tych ziół - w końcu to prosta sprawa, a surowce są dostępne i zrobiłam z tego czopki, które jakoś się sprawdzają, chociaż w moim rodzinnym przypadków cudów nie ma, ale żyć się da. Jako dodatek technologiczny użyłam jeszcze lanolinę, a niektóre wyciągi robiłam po zwilżeniu surowca octanem etylu.
Człowiek raz zrobił eksperyment i odstawił czopki i maść, by sprawdzić, jak to będzie - po dwóch dniach miał dosyć eksperymentowania.
Chyba lepiej leczyć hemoroidy nasiadówkami i ziołami do picia, a od noży chirurgów się trzymać z daleka, bo na dłuższą metę bywa tylko gorzej.
Podrowienia :-)