Wczoraj użyłam balsamu do włosów nawilżająco-regenerującego Joanna "z apteczki babuni" mleko/miód. Najpierw nałożyłam na głowę (może trochę za dużo ale chciałam żeby dobrze pokryło skórę głowy a nie umiałam trafić xP) ale przypomniałam sobie o właściwościach kumaryny i nie mogłam się oprzeć żeby nałożyć ten specyfik też na czoło pełne drobnych pryszczy. Na czoło nakładałam z trzy razy, jak wsiąkało to znowu. Wszystko pięknie, "syfki" może nie znikły ale znacząco się rozjaśniły, włosny cudowne, skóra na głowie mniej obolała ale mam straszny ból głowy, a dokładniej mówiąc czoła :/.
Nie wiem o co chodzi, może jakaś z substancji w tym balsamie jest szkodliwa? Albo za bardzo mnie poniosło z nakładaniem aż takiej ilości? xP Może to jakieś uczulenie? Dodam, że przechodzę coś grypopodobnego ale ten ból nie jest chyba z tego powodu bo mocno mnie zabolało tuż po ostatnim nałożeniu na czoło.
Skład:
Aqua, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Steraralkonium Chloride, PEG-20 Stearate, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Alcohol, PEG-40 Hydrogenated Castrol Oil, Mel Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Propylene Glycol, Panthenol, Triethanolamine, Parfum, Coumarin, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.