Miksowałem tak kiedyś same łodyżki.
Jakoś tak wydawało mi się, po doświadczeniach na swoich kurzajkach, że ciemniejszy sok z łodyżek działał lepiej od jaśniejszego z listków (smarowałem osobno, żeby mieć porównanie).
Na szczęście u mnie glistnika całe łany (a nikt prócz mnie i mojej żony nie zbiera) więc nie ma problemu z surowcem.
Wyszło takie jasnozielone coś
w ilości 3 łyżek. Dodałem wódkę (1:1) i olejki z Avicenny: 1 buteleczkę melisowego i 1 buteleczkę herbacianego.
Stosował mój brat i jego żona. Na Nią zadziałało (wszystkie 4 kurzajki zanikły) na Niego nie (żadna z 3 kurzajek nie zareagowała na lecenie). Pozbył się ich latem smarując sokiem z glistnika.
A swojego kundla/powsinogę (wołanego Niemój:)) bratowa smarowała sokiem z żyworówki i działało.
EDIT: choć, jak to się ostatnio okazało, człowiek nie zwierze, tylko ssak, więc nigdy nie wiadomo co u kogo zadziała.