Kiedyś pisałem, że przy standardowych katarach dobrze robi mi irygacja, ale nie tym co jest w saszetkach ( np. Irigasin). Do kupnego irygatora leję 1/3 solanki z Zabłocia ( zwykłej nieoczyszczonej, którą czasem kupuję w Jastrzębiu w baniakach po 5l) 2/3 wody. Takiej prosto z kranu, tylko podgrzanej tak, by roztwór był ciepły, czyli ok. 38-40 st. Ta akurat solanka ma rekordową ilość jodu - nr 1 na świecie ! , więc podejrzewam tu efekt bójczego działania. W takim stężeniu solanka ma właściwości lekko osuszające.
Drugim etapem jest ocet jabłkowy, ale już nie do zatok, tylko do płukania gardła. Kupuję taki z marketu, chyba pisze na nim cidre, czy coś w ten deseń, ma lekkie zabarwienie. Kupiłem kiedyś polski, prawie bezbarwny i tu nie było, nie wiedzieć czemu efektu. Leję 2 łyżki octu na pół szklanki wody i robię siłowe płukanie. Zaznaczam siłowe, bo wtedy widać co ocet zetnie i wypłucze. Płukanie co parę godzin.
Nie wiem jak się to sprawdzi przy takim przewlekłym schorzeniu jak u Ciebie, jednak w moim przypadku, kiedy brałem się na początkach przeziębienie, włączając w to antyprzeziębieniowe ziółka i to, co tygrysy lubią najbardziej - wygrzewanie się godzinami pod kołderką
po 2-3 dniach wracałem do życia, mimo, że startowałem nieraz z temperaturą dobrze pow. 38 st. Efekty płukania bardzo ciekawe wizualnie
. Jeżeli coś po gardziołku spływa i potem jest na tyle gęste, że zalega, ocet to wyrwie.
Acha miałem kiedyś trochę wyciągu z młodych pędów czeremchy na tym occie. Efekt był wyraźniejszy. Jednak muszę poczekać do końca maja, początku zerwca, kiedy pędy są odpowiednie, czyli zaczynają rozkwitać kwiatki.