Wiec tak.
Zaczeło sie wszystko ok maja A.D. 2016.
Okropny przeszywający ból po stronie lewej brzucha idący w dół. A że jeszcze wtedy nie żalowalem sobie alkoholu i innych...pomyślalem...ok...pora przestać.
Zaniepokojony cała tą sytuacją, kiedy moim oczom ukazały sie pierwsze wyniki krwii z podwyższonomi limfocytami. Nie wiele to nie wiele ale wciaż bolało i do tego gorączkowałem. Poszedłem na prywatne USG. Wszystko pieknie cacy.tylko złog w środkowym kielichu nerki lewej...luz. Wróciłem do domu. Trfało to ok paru tyg. Ból do zniesienia był albo nie było go wcale od czasu do czasu.po paru tyg. Od zdarzenia zaczeły sie jazdy z gornymi drogami oddechowymi. Fakt na początku była infekcja.ale penicylinka dała radę.Po doleczeniu zacząłem mieć silne bóle w klatce piersiowej dosłownie calej.przód,boki,tył.od czasu pierwszego usg miałem robione wiele nadań krwi na różne rzeczy.to profile kości,nerek,wątroby,crp,ob,witaminy,żelazo i wiele innych. I zawsze było ok oprócz krzepliwości. Za nisko.i limfocytów. Za wysoko(wavhania od 4.1 do 8.7). Kiedy miałem te bóle zrobiono mi prześwietlenie. Które nic nie wykazało. Badania krwi podobno bez pasożytów, CMV IgG wynik dodatni i EBV VCA IgM pozytywny. Myśle ok... Po ok miesiąca dalszego bólu w piersiach zrobiłem kolejny RTG....dalej było czystko. Oczywiście limfocyty ponad normę.monocyty zaj zwykle 0.8 przy normie 1.0. Zacząłem miewać stany szybkiego opadania z sił,bólów i zawroty głowy,razem z gorączką jakieś do 38 stopni. Zrobili mi tk głowy któro nie wykazało żadnych zmian. Plus krew. Wszystko ok limfocyty w gorze... Myślę albo ja jestem porombany...albo oni nie znają si3 (po 30 pobieraniu krwi już zwątpiłem.tylko jrew,krew i krew) zapakowałem się w samolot przyleciałem na moją lubelszczyzne i dwa dni później leżałem na oddiale gruźliczym. Badania krwii jak zwykle.ból w klatce piersiowej i lewym boku wciąż silnie odczuwalne. Po USG jamy przusznej,prześwietleniu bocznemu i TK klatki piersiowej z kontrastem i badaniu charek słyszę znowu że nic tam nie ma. Po tygodniowym przyjmowaniu antybiotyku dożylnie i w pigule i probiotyków...czuje się jak gó××o ale zadowolony bo pani dr. Mówi że już nie ma limfocytozy. Wow...co za ulga...ale w boku dalej coś szarpie...myślę pożyjemy,zobaczymy. Środek listopada... Wracam na lubelszczyzne z bólem po lewej stronie... USG jamy brzusznej mówi o złogu nerki lewej i jakichś problemach z żołądkiem...Pracownia endoskopowa na drugi dzień...gastroskopia. Nic nie ma,zaczerwienienia w żołądku...diagnoza... Zapalenie błony żołądka.Bioprazol 20mg raz dziennie...fajnie...wracam zadowolony że już po wszystkim,że zaraz będzie lepiej... Dziś wziąłem ostatni bioprazol...nie dosyć że mnie boli z lewej to od połowy grudnia boli też z prawej...niby wątroba,niby kiszka...czasami czuje takie dziwne skurcze i rozkurcze z prawej strony. Nie krwawie,nie zanikł apetyt,nie spadam znacząco na wadze.więcej owoców i warzyw jem i innych nasionek i cudów to i waga powoli schodzi. Ostatnio odebrałem badania krwii(a jak...znowu...tym razem na jelita,ostatnie badania z grudnia pokazało limfocyty podniesione 4.7). I tak. Celiakia,nie ma. Tarczyca,w normie,kwas foliowy,w normie.żelazo w normie,CRP w normie. B12 w normie. Tylko kalprotektyna ze stolca wyszła 66 przy normie 50, ale jak to ona powiedziała że jest na granicy i trzeba zrobić raz jeszcze za 10 dni. Jak bedzie po wyżej 100 to zrobią mi kolonke. Podsumowując boli mnie lewa strona brzucha,prawa strona brzucha,a od dwuchn tyg głowa. Czekam na hematologa 16.02. Na ponowne badanie kalprotektyny i sam jeszcze nie wiem na co.chyba na to aż mi czułki w końcu wyrosną. Jutro mam wizyte u rodzinnej ( :/ kolejna wyprawa pewnie bez efektów). Powinienem ją naciskać na badanie kału w kierunku pasożytów?