Według starych statystyk rosyjskich, w regionach, gdzie jedzono kiszone, ale surowe grzyby zapadalność na raki była znacznie mniejsza, niż nawet w regionach po sąsiedzku, gdzie grzybów nie kiszono.
Dalej, klasycznym grzybem profilaktycznym i leczącym jest czaga. W wielu regionach Rosji pito ją jak kawę zbożową. Regiony, w których pito czagę też miały niską zachorowalność na raki.
Inną klasyką przeciwnowotworową są "czarcie jaja" sromotników bezwstydnych i przetwory z nich.
***
U kobiet hormonalna terapia zastępcza przy okazji menopauzy naturalnej lub pooperacyjnej zwiększa o kilka procent ryzyko zachorowania na raka piersi.
Niektóre nowotwory, szczególnie narządów płciowych są często wynikiem zakłócenia gospodarki hormonalnej przez różne ksenoestrogeny. Żródłem ksenoestrogenów są konserwanty kosmetyków - parabeny, samokopiujący papier, papier termoczuły (kwitki z kasy fiskalnej), żywice epoksydowe, "lepiąca się" folia "spożywcza", wiele herbicydów z RoundUp-em włącznie, no i wiele leków, w tym hormonalnych. Fitoestrogeny to też oczywiście ksenoestrogeny, jednak one są mniej szkodliwe biologicznie.
Ogółem, dość mało się dyskutuje nad tym, o ile leczenie zaburzeń hormonalnych syntetykami nie prowadzi do nowotworów hormonozależnych.
Czy urodzenie dzieci i karmienie piersią chroni kobietę przed nowotworami?
Oj, chciałoby się wierzyć, ale chyba tak nie jest... Znane mi osobiście przypadki tego nie potwierdzają.
***
Żyjemy dłużej - to prawda
Środowisko jest bardzo zanieczyszczone - to prawda, ale może częściowa. Wystarczy pomyśleć, jak wyglądały miasta przemysłowe na początkach XIX wieku, z zaopatrzeniem w wodę i odprowadzaniem nieczystości na czele.
Żywność jest bardziej, niż kiedykolwiek zatruta - to prawda
Dostęp do lekarzy i wykrywalności nowotworów jest większy - to prawda
Czy mamy więcej stresów, niż nasi dziadkowie czy pradziadkowie? To chyba bzdura. Nikt nie powie, że praca w korporacji jest gorsza, niż usiłowanie przetrwania którejś z kolei wojny lub przemarszu wojsk lub "tylko" Wielkiego Kryzysu (tego prawdziwego).
Mamy wszyscy jakiś dostęp do medycyny, wszyscy starsi ludzie mają emerytury, szkoły są, szpitale jednak są.
Może mamy prawa do narzekania, a niektórym może nie pasuje, że w większości to pachnie (fuj!) komuną. Jednak pomyślmy, jak wyglądało życie człowieka bez pracy przed wojną? Jaki był wtedy dostęp do medycyny dla ludności wiejskiej?
Warto znać jednak miarę w narzekaniach.
Pozdrowienia :-)