Z pomocą obsługującej język rosyjski znajomej przełożyliśmy z rosyjskiego na polski i z polskiego na nasze ciekawy artykuł dotyczący pozyskiwania z "nieowocowych części rokitnika" (w domyśle gałązek, a podobno szczególnie kory) serotoniny.
Lektura lekko trudnawego naukowego tekstu uzupełniona o drugi marketingowy wpis przyniosła ciekawe wnioski.
W Rosji pozyskuje się / planuje się pozyskiwać (wiesz coś o tym Basiu czy to jest w ichnim obrocie?) serotoninę z rokitnika.
Według ich metod w wannach ultardźwiękowych w wodzie z dodatkiem łącznie do 5% kwasów w przeliczeniu na kwas adipinowy (askorbinowy, jabłkowy, bursztynowy, ortofosforowy, adipinowy, octowy) maceruje się korę rokitnika przez paredziesiąt minut. Potem osuszają ekstrakt i maja materiał do tabletkowania.
W procesie należy podobno utrzymywać temp. 20-40 stopni aby zachować i łatwo wyekstrahować serotoninę. Kwasy są ważne bo serotonina z nimi łączy w kluczowe w procesie sole.
Wniosek nasuwa się następujący, ekstrahenty nie są skrajnie trudne, ale mało kto ma wanny ultradźwiękowe ;-)
Wydaje mi się, że z poziomu stołu kuchennego warto byłoby robić maceraty ze zmielonych na proszek gałązek rokitnika w wodzie z kwasami (powiedzmy po 1% octowego, witaminy C, bursztynowego i jabłkowego) od biedy w rozcieńczonym occie jabłkowym. Pomacerować 24h potrząsając często i gęsto. Temperaturę zachować pokojową + ciemne miejsce.
Pozostaje sprawdzić ile dziennie leczniczo serotoniny warto podać, ile jest jej w korze i od takiej dawki kory zacząć przyjmując ułudę 100% ekstrakcji, a potem stopniowo zwiększać dawkę aż do skutecznej.
Temat % ilości serotoniny w korze obiecuję obadać i doprecyzować, a dotychczasowy wywód pozostawiam do przemyśleń :-).
Źródła:
http://www.findpatent.ru/patent/253/2533818.htmlhttp://www.interfax-russia.ru/Siberia/view.asp?id=507660Pozdrawiam!
A.