Poza tym w kwestii tej choroby wszędzie jest pełno sprzecznych informacji.
Ot, choćby dwie pierwsze z brzegu. Interesowałam się olejem z ogórecznika. Jest super w SM, tylko trzeba brać duże dawki. Potem czytam, że jest raczej przeciwwskazany w SM. OK, temat odłożyłam.
Argumenty za: źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych. Pod tym względem każdy przyzwoity olej z przyzwoitych upraw jest dobry i najlepiej je mieszać - na przykład za każdym razem brać sobie inny.
A jakie były argumenty przeciwko? Może warto się im przyjrzeć?
Jako wegetarianka (ponad pół życia) natrafiam na informacje, jaka to dieta wegańska i wegetariańska są super, jak statystycznie niewiele jest zachorowań wśród osób odżywiających się tak jak ja. Potem czytam książkę Terry Wahls, w której autorka pisze, że wegetarianizm przyczynił się do jej SM.
To nie jest prawda - gdyby tak było, to ponad połowa ludności w Indiach by miała SM. Musiały być jakieś inne błędy żywieniowe.
Czytam o zaletach diety optymalnej. Moja neurolog mówi mi, by jeść mięso i dużo tłuszczu. Póki co, ku tej teorii przychylam się najbardziej, bo jednak osłonka mielinowa to glikolipidy...
Można jeść jajka i porządne przetwory mleczne oraz grzyby, wtedy dostaniesz "zwierzęce" aminokwasy.
Spójrz na to z innej strony: czy większość ludzi ze stwardnieniem rozsianym to wegetarianie? Nie, czyli nie tędy droga.
Jeśli chodzi o pożywienie, to nie należy się katować, bo sam stres wywoła kolejny rzut.
Widać, że jesteś na dobrej drodze.
Stosuj zioła neuroprotekcyjne, unikaj neurotoksyn, poprawiaj odporność i powinno być dobrze.
Pamiętaj o witaminach B - cała numeracja.
Pozdrowienia :-)