Dziękuję za odpowiedzi (yt jeszcze nie oglądałam).
Ogólnie to cały czas siedzę, szukam, czytam, próbuję na sobie różne rzeczy, także załączony przez
leo link jest mi znany.
Lecytyny jeszcze nie próbowałam, gdzieś tam tylko zanotowałam w głowie, że może być dobra - ale tak, to ma sens. Na pewno ją kupię.
Ale wiecie, to jest też tak, że się nie da wszystkiego naraz próbować i można zwariować od ogromu dostępnych opcji / preparatów. Każdy pisze, że jego kuracja wyleczy, na pewno pomoże, a bywa różnie... Nie podchodzę już z entuzjazmem do różnych teorii, lepiej działać powoli, holistycznie, długotrwale.
Poza tym w kwestii tej choroby wszędzie jest pełno sprzecznych informacji.
Ot, choćby dwie pierwsze z brzegu. Interesowałam się olejem z ogórecznika. Jest super w SM, tylko trzeba brać duże dawki. Potem czytam, że jest raczej przeciwwskazany w SM. OK, temat odłożyłam.
Jako wegetarianka (ponad pół życia) natrafiam na informacje, jaka to dieta wegańska i wegetariańska są super, jak statystycznie niewiele jest zachorowań wśród osób odżywiających się tak jak ja. Potem czytam książkę Terry Wahls, w której autorka pisze, że wegetarianizm przyczynił się do jej SM. Czytam o zaletach diety optymalnej. Moja neurolog mówi mi, by jeść mięso i dużo tłuszczu. Póki co, ku tej teorii przychylam się najbardziej, bo jednak osłonka mielinowa to glikolipidy...
Nie mam przy sobie wyników badań, ale cholesterol zawsze w normie, przy czym LDL w dolnej granicy, a HDL w górnej.
Czy diagnoza SM jest prawidłowa? Cóż, w papierkach jest taka podana. Neurolog twierdzi, że "to chyba na pewno to". Mimo tych całych przebojów z boreliozą (dlatego "chyba").
Pozdrawiam ciepło
