Kiedyś w gabinecie prywatnym rozmawiałam z lekarką, sprowokowałam ją do rozmowy, popodpuszczałam (podstepna jestem:) ) i niewiele czasu minęło jak pani doktor (ma doktorat z medycyny) wyrwało się:"bo wie pani, lekarz inaczej leczy pacjentów, a zupełnie inaczej swoją rodzinę"... komentowac nie będę.
Mam zaprzyjaźnioną panią, farmaceutka, własna apteka, lubimy się więc jak w aptece pusto, to troszkę sobie porozmawiamy: kilka dni temu przyniosła mi pokazać form¶ koenzymu Q10 w płynie dla dzieci....zwróciła uwagę na rozpuszczalnik:aqa...a koenzym rozpuszcza się w tłuszczach, przy rozmowie rzuciła: "wie pani patrzę z przerażeniem na te apele o szczepienie się przeciw grypie....jak ci systematycznie szczepiący się ludzie będą się czuć po 20-tu latach, w jakim będą stanie?".
Ale ona z takich produktów żyje. Dobrze, ze nie jestem właścicielką apteki...sama puściłabym się z pustymi torbami w krótkim czasie.
Jakoś boję się wstawić ten film i artykuły, które zgromadziłam na te dwa fora onkologiczne, w których biorę udział...wstawiłam tylko link do badań nad wit. C i rakiem prostaty na myszach, bo w linku było gov. Zauważyłam, że z całej populacji, to właśnie pacjenci onkologiczni najgorzej reagują na takie wstawki o wspomaganiu organizmu metodami naturalnymi czy dietą. Jest duże forum onkologiczne, w którym nie biorę udziału, ale wiem że jakikolwiek wpis czy to na temat odżywiania, czy takich spraw jak leczenie wit. C, czy też amigdaliną, są natychmiast przez moderatorów usuwane, a wpisujący jest blokowany. Dla mnie jest to niezrozumiałe, bo z drugiej strony pisze się, że chory onkologicznie nawet brzytwy się chwyta....nawet jak się chwyta, to się nie przyznaje.
Gdyby ludzie potrafili szczerze i otwarcie z sobą rozmawiać, wymieniać informacje, to byłaby szansa że nie jedno życie byłoby uratowane lub przedłużone....tak sobie myślę. Ewa