O związku łuszczycy z AZS to wiem. W przypadku mojego syna zaczęło się od łojotokowego zapalenia skóry, które przekształciło się po kilku miesiącach w atopowe. Leczenia syna nie rozpocząłem od witaminy C tylko właśnie od ziół. Konkretnie od kąpieli ziołowych, które przynosiły efekty. Następnie dodatkowo podawałem w postaci naparów. Niestety nie mogłem wszystkiego podawać w diecie bo małe dziecko ma raczej ograniczoną dietę i nie wszystko mu smakuje. Zgadzam się z faktem, że witamina C ma słabą przyswajalność, ale w połączeniu z niektórym flawonidami jej przyswajalność diametralnie wzrasta (potwierdzone badaniami). Nie znam tez przypadku efektów ubocznych od wysokich dawek witaminy C, bo gdyby tak by było to większość organizmów na ziemi już by je wykazywała. Czytałem z kolei o przypadkach osób zażywających dziennie od 2 do nawet 12 gramów, i takie osoby albo dożyły późnej starości albo żyją i trzymają się dobrze. Czytałem też wypowiedzi biochemików. którzy pisali, że niemożliwe jest aby związek o takim samym składzie chemicznym jeden syntetyczny był szkodliwy, a drugi pochodzenia roślinnego działał odwrotnie, czyli leczył. Wyciągam wspólną całość z wypowiedzi lekarzy, naukowców, biochemików i zwykłych ludzi.
Wiem, że witamina C może być szkodliwa tylko w połączeniu z innymi substancjami np. benzoensanem sodu, którego pełno jest w produktach spożywczych. Tak więc przy odpowiedniej diecie żadna dawka nie powinna wywołać późniejszych efektów ubocznych.
Nie twierdzę też, że wszyscy kłamią bo od strony logiki matematycznej jest to niemożliwe. Chodzi mi o fakt, że przemysł farmaceutyczny nie ma na celu Twojego zdrowia tylko zysk (potwierdzone w ostatnich kontrolach w polskich szpitalach przez NIK). Co do diet to podchodzę do nich z dystansem, ponieważ mało kto ma teraz dostęp do pełnowartościowego pożywienia. Rzadko spotyka się rolnika, który naturalnie nawozi rośliny i sklep w którym są świeże warzywa (no oprócz sezonowych). Tak więc tak czy siak spożywamy chemię i to 100% szkodliwą.
PS. Nie leczę też tylko witaminą C, bo głównie zajmuje się fitoterapią, a witamina C jest dodatkiem, który wprowadziłem przypadkiem.
PS. Przyczepiłem się do amerykańskich naukowców, bo ich odkryć jest najwięcej i bardzo często jedno odkrycie zaprzecza drugiemu albo coś odkrywają, mówią, że wymaga to dalszych badań, a następnie milczą.