Drodzy,
Mój 7-leni psiak od 4 lat w okresie późna wiosna-jesień "choruje" na swędzące łapki. Łapy są zaczerwienione i jakby podrażnione, miejscowo tracą sierść, skóra jest różowa, poduszki suche, napięte, wygryza je, robiąc rany. W okresie pierwszych 2 lat objawy byłe delikatne, w zeszłym roku bardzo się nasiliły, kiedy wróciłam z urlopu (piesek został z rodzicami) oprócz problemów z łapami doszło do tego: bardzo sucha skóra na nosku, wokół pyszczka (taka jakby błonka popękała), spuchnięte oczka. Weterynarz stwierdził: alergia na jakieś trawy i kazał podawać lek dla ludzi na alergie Pabi-Dexamethason. Psiak był w takim stanie, że zdecydowałam się na podawanie, ale minimalnej dawki: pół tabletki co 3 dni (weterynarz zalecił 1,5 tabletki co 2 dni..). W tamtym momencie pomogło, pod koniec jesieni odstawiłam tabletki, zaczęłam stosować preparaty na wzmocnienie odporności: Beta-Glukan, wyciąg z pachnotki (wyczytałam, że świetne przy alergiach...), olej z czarnuszki, kwasy omega-3 (len, olej kokosowy). Byłam bardzo szczęśliwa, ponieważ problem nie pojawił się wraz z nadejściem wiosny.. Aż do teraz. Od 3 dni znowu łapki są "gorące", różowe, suche i wygryza.. Przed każdym spacerem smaruje je olejkiem kokosowym, żeby trochę chronić, pomaga na jakiś czas.
Pomóżcie, nie chcę podawać mu znowu tego g**na w postaci tabletek.
Psiak je głównie gotowane mięso, trochę surowizny, trochę kasz i warzyw, najlepiej zjadałby samo mięso, bez dodatków, ale staram się je jakoś przemycać.
Psiak był odrobaczany pół roku temu, generalnie jego qpa nie jest twarda i zbita, a raczej ze śluzem, miękka.
Pozdrawiam Ewelina.